Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PRAWO - Płaci za nie swoje długi, komornik zajął jej sprzęt biurowy

Paulina Jęczmionka
Mieszkance podpoznańskiej miejscowości komornik zajął sprzęt biurowy. Mimo że to nie ona, a zajmujący biuro w tym samym budynku mężczyzna, jest dłużnikiem. Pomyłka? Niekoniecznie. Takie jest prawo.

Pani Barbara prowadzi pod Poznaniem przedsiębiorstwo. Jest właścicielką budynku, w którym jeden lokal to siedziba jej firmy. Pozostałe wynajmuje. I to właśnie wobec jednego z najemców wszczęto egzekucję komorniczą. Tyle że komornik, zamiast zapukać do dłużnika, przyszedł do biura pani Barbary.

- Asesorzy komorniczy wraz z policją kazali mojemu pracownikowi otworzyć biuro pod groźbą wyłamania zamków - opowiada kobieta. - Pracownik poinformował ich, że to nie jest biuro wskazanego z nazwiska dłużnika. Mimo to, mężczyźni weszli do środka. Kiedy przyjechałam na miejsce, jeden z nich siedział przy moim komputerze i przeglądał jego zawartość.

Z opowieści pani Barbara wynika, że wskazała asesorom lokal, w którym rzeczywiście mieści się firma dłużnika. Ale i to nie pomogło. Mężczyźni poinformowali panią Barbarę, że komornik zajmuje jej komputer i drukarkę. Kobieta zaprotestowała, bo sprzęt to jej własność.

- Byłam bardzo zdenerwowana, nie rozumiałam, dlaczego taka sytuacja w ogóle ma miejsce - mówi pani Barbara. - Asesor kazał mi podpisać protokół zajęcia ruchomości. Ale powiedział, że sprawa się rozwiąże, jeśli przedstawię komornikowi faktury zakupu sprzętu.

Pani Barbara tak więc zrobiła, prosząc o wyłączenie z zajęcia komorniczego jej komputera i drukarki. Kilka tygodni później otrzymała jednak zawiadomienie o zajętych ruchomościach. Znajdowało się w nim także pouczenie, że może żądać zwolnienia przedmiotów w sądzie. Kobieta złożyła więc pozew przeciwko wierzycielowi. Dołączyła do niego także oświadczenie dłużnika, który potwierdził, że zajęty sprzęt nigdy do niego nie należał i nie znajdował się w jego biurze. Pozwany wierzyciel w odpowiedzi stwierdził, że stanowisko pani Barbary jest w pełni zasadne i bezsporne. Jednak wszystkie te działania spełzły na niczym. Sąd oddalił powództwo. Powód? Przekroczenie terminu. Okazuje się bowiem, że kobieta powinna złożyć pozew w ciągu miesiąca od dnia, w którym do jej biura wszedł komornik. Tyle, że kobieta twierdzi, iż o tym nie wiedziała.

- Nie słyszałem jeszcze o przypadku, w którym komornik nie pouczyłby o możliwości żądania zwolnienia zajętego przedmiotu w drodze powództwa - mówi Marek Grzelak, rzecznik Izby Komorniczej w Poznaniu. - Przepisy nie precyzują, czy ma to być pouczenie ustne czy wpisane do protokołu zajęcia. Niestety, nieznajomość prawa szkodzi.

A jak to możliwe, że w ogóle doszło do sytuacji, w której niewinnej osobie zajęto własność? Pozwala na to bowiem prawo.

- Komornik udaje się pod adres wskazany we wniosku wierzyciela - tłumaczy Marek Grzelak. - Ustawa nie daje mu uprawnień do badania tytułu własności zajmowanych przedmiotów. To rozwiązanie ma na celu zapobieżenie nadużyciom. Gdyby komornik musiał za każdym razem sprawdzać, do kogo należy przedmiot, dłużnicy mogliby to wykorzystywać, twierdząc, że dana rzecz nie jest ich. Postępowanie egzekucyjne ciągnęłoby się w nieskończoność.

Co zatem może zrobić osoba, której bezzasadnie zajęto własność? Musi podczas wizyty komornika napisać oświadczenie. A potem złożyć skargę lub wytoczyć powództwo w sądzie. Tyle, że poza straconym czasem i nerwami, może okazać się, iż, tak jak pani Barbara, będzie musiała ponieść jeszcze koszty procesowe. A jeśli sąd oddali powództwo, zajęte przedmioty i tak będą mogły zostać zlicytowane.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto