Nad Maniewem zawisły czarne chmury. I to przynajmniej nie za sprawą ostatnich anomalii pogodowych, a działań podejmowanych przez byłego już sołtysa wsi Grzegorza Wąsikowskiego. Najpierw zarzuty dotyczące sfałszowania listy i brakujące 400 zł na prezent dla księdza, teraz zaś zamieszanie wokół ścięcia dwóch topoli.
Kilka tygodni temu na prośbę mieszkańców Maniewa pracownicy firmy wynajętej przez Urząd Miejski w Obornikach wycięli rosnące przy drodze we wsi dwa potężne drzewa.
- Na jednym ze spotkań podeszła do mnie mieszkanka Maniewa i poprosiła o wycięcie dwóch topoli, twierdząc, że zagrażają one bezpieczeństwu ludzi. Pozytywnie ustosunkowaliśmy się do tej prośby - mówi burmistrz Obornik, Tomasz Szrama.
Urzędnicy zlecili wycięcie drzew zajmującej się tym firmie, zaś pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej pocięte kawałki drewna mieli przewieźć do schroniska „Azorek” w Obornikach, bądź też do Wiejskiego Ośrodka Zdrowia w Objezierzu. W żadne z tych miejsc drewno jednak nie dotarło. Co więc się z nim stało?
Grzegorz Wąsikowski, były sołtys Maniewa, według mieszkańców wsi, miał pocięte drzewa sprzedać. - Jedna z mieszkanek sołectwa zapytała Grzegorza, czy może wziąć sobie to drewno dla siebie. Miała usłyszeć, że tak, ale będzie musiała za to zapłacić 150 zł - relacjonuje kobieta mieszkająca w Maniewie. - Gdy ta odmówiła, drewno trafiło do jej sąsiada, który był gotowy zapłacić wskazaną przez Wąsikowskiego kwotę.
Cały artykuł ukaże się w piątkowym wydaniu gazety "Tydzień Obornicki"
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?