Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

HISTORIA: Napisała do najbliższych wzruszające pożegnanie

daria
HISTORIA: Napisała do najbliższych wzruszające pożegnanie
HISTORIA: Napisała do najbliższych wzruszające pożegnanie Arch.
Najmłodsze lata Pelagii Dobrzykowskiej związane były z wioskami powiatu obornickiego - Maniewem i Górką. Żyła niespełna 29 lat, a los nie szczędził jej tragicznych wydarzeń.

Straciła ojca, ojczyma i męża, a spełnienie obywatelskiego obowiązku względem Ojczyzny na początku II wojny światowej, zaprowadziło ją pod ostrze gilotyny w okrytym złą sławą hitlerowskim więzieniu Plötzensee.

Pelagia urodziła się 23 października 1911 roku w Maniewie. Była córką robotnika rolnego Władysława Jerzewskiego i Wiktorii z domu Łech. Ojca straciła już we wczesnej młodości. W związku z wybuchem I wojny światowej Władysław Jerzewski został w 1914 roku wcielony do armii niemieckiej. Brał udział w walkach na froncie francuskim, gdzie poległ 8 maja 1915 roku.

Owdowiała Wiktoria z córką Pelagią przygarnięte zostały przez dziadków mieszkających w położonej pomiędzy Obornikami i Sza-motułami wsi Górka, gdzie znalazły dom na kolejne lata. W roku 1924 roku Wiktorię odwiedził brat jej poległego męża w towarzystwie Jana Górnego, wdowca i jednocześnie robotnika rolnego mieszkającego w Złotnikach, podpoz-nańskiej wsi oddalonej od Górki o około 20 km. Wiktoria i Jan przypadli sobie do gustu i postanowili zawrzeć związek małżeński.

Po ślubie Pelagia wraz z matką zamieszkała w Złotnikach. Ukończyła szkołę, a następnie jeździła do Poznania na roczny kurs haftu. Ojczym był aktywnym działaczem robotniczym, a w jego mieszkaniu odbywały się zebrania strajkujących robotników rolnych ze Złotnik. Za swoją działalność był nawet aresztowany przez polską policję, a właściciel złotnickiego majątku Hoffmayer, wyrzucił go z pracy. Zmuszony do poszukiwania nowego zatrudnienia, znalazł je w Łagiewnikach, dziś nieistniejącej wsi na terenie poligonu wojskowego Biedrusko. Wraz z Janem do Łagiewnik przeprowadziły się Wiktoria i Pelagia, jednak szczęście rodziny nie trwało długo. 13 kwietnia 1929 roku, na stacji kolejowej w Złotnikach, podczas ściągania z wagonu wyremontowanej lokomobili, Jan został przez nią przygnieciony. W wyniku ciężkich obrażeń zmarł kolejnego dnia w szpitalu w Poznaniu.

Pelagia, która w chwili tragedii miała już 18 lat, pracowała na roli, pomagała swojej matce, a także wykonywała różnorodne prace hafciarskie.

Przed ukończeniem 25 lat zawarła związek małżeński. Jej wybrankiem był Leon Dobrzykowski, robotnik rolny z Łagiewnik, którego poślubiła 13 kwietnia 1936 roku. W roku 1937 urodziła syna Jerzego. Niestety wkrótce po tym szczęśliwym wydarzeniu, Leon zmarł na skutek skrętu jelit, a Pelagia, jako młoda wdowa musiała samotnie radzić sobie z trudnościami materialnymi oraz zająć się wychowaniem dziecka.

Kolejne tragiczne dla kobiety wydarzenia nastąpiły po niedługim czasie. Już na samym początku wojny, 2 września 1939 roku, mieszkańcy Łagiewnik byli świadkami stoczonej w powietrzu walki i widzieli spadający niemiecki samolot. Polski pilot Włodzimierz Giedymin, lecący samolotem P-11c, zestrzelił niemieckiego Hein-kela-111. Z płonącej maszyny próbowało się ratować czterech pilotów, skacząc na spadochronach. Dwojgu z nich udało się przeżyć, jeden roztrzaskał się o ziemię przez wadliwy spadochron, a po czwartym - dowódcy załogi Weunerze, ślad zaginął. Dwóch ocalałych lotników - Prugela i Hackla, ujęli polscy mieszkańcy Łagiewnik i okolicznych wsi, wśród których była Pelagia Dobrzykowska. Przekazani oni zostali wojsku i trafili do obozu jenieckiego, skąd wyszli po zakończeniu kampanii wrześniowej, aby powrócić do służby w Luftwaffe.

Po nastaniu hitlerowskiej okupacji, Niemcy dokonali zemsty na polskich mieszkańcach, którzy ujęli lotników. Oskarżyli ich też o to, że zabili dowódcę Weunera. Wyrokiem hitlerowskiego Sądu Specjalnego w Poznaniu ze stycznia 1940 roku, ośmiu Polaków, w tym Pelagia Dobrzykowska zostało skazanych na karę śmierci, a siedmiu kolejnym zasądzono wieloletnie więzienie (przeżyła je tylko jedna osoba).

Pelagia do 10 marca 1940 roku zamknięta była w areszcie przy ul. Młyńskiej. Dzień później przewieziona została do więzienia Plötzensee w berlińskiej dzielnicy Charlottenburg. 15 marca poinformowano ją, że wyrok wykonany zostanie w dniu następnym.

Nie widząc wyjścia z tragicznej sytuacji, w jakiej się znalazła, pożegnała się ze swoją matką i małym synkiem w niezwykle wzruszającym liście, którego treść publikujemy w całości: “Kochana Matko! Po raz ostatni piszę do Was moje pożegnanie i donoszę Wam, że jutro o godz. 6.00 ginę z tego świata. Smutna to dla Ciebie chwila, ale nie rozpaczaj, bądź spokojna o mnie. Ksiądz polski (Rosler) był u mnie i wyspowiadał mnie na śmierć, więc bez żadnej bojaźni ginę z tego świata. Tylko to dla mnie smutne, że ginę w obcym dla mnie kraju - tak daleko od rodziny, nie w swojej Ojczyźnie. Mój drogi synku, moje dziecko! Po raz pierwszy i po raz ostatni pisze do Ciebie Twoja kochana matka. Piszę ostatnie pożegnanie do Ciebie. Oświadczam Ci w tym liście, co w życiu przechodziłam. Przyszła chwila, w której musiałam Cię moje kochane dziecko zostawić i to na zawsze. Wyrok otrzymałam 17 stycznia 1940 roku. Mój kochany synku - wyrok mój to kara śmierci. Przeraziłam się bardzo tym wyrokiem. Oświadczono mi, że 16 marca 1940 roku o godz. 6.00 kończy się moje życie. Z największym spokojem piszę do Ciebie moje kochane dziecko. Zostaniesz sierotą na całe swoje życie. Proszę gorąco, żebyś wyrósł na dzielnego Obywatela, jakim była Twoja matka. Proszę Cię Kochana Matko, wychowaj mi dziecko na porządnego człowieka. Ty kochane dziecko słuchaj swoich opiekunów. Moje kochane dziecko, to są ostatnie wyznania i prośby Twojej matki, która Cię tak bardzo kochała. Proszę ten list zachować, niech on będzie ostatnim testamentem dla mego syna.”

Pelagia Dobrzykowska zgładzona została 16 marca 1940 roku przez ścięcie na gilotynie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto