Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

[HISTORIA] Znany poeta w Gościejewie leczył się z nałogu

Błażej Cisowski
Pałac w Gościejewie - siedziba ośrodka, w okresie międzywojennym. Dziś nie istnieje
Pałac w Gościejewie - siedziba ośrodka, w okresie międzywojennym. Dziś nie istnieje Arch. pryw.
W okresie międzywojennym w nieistniejącym już pałacu w Gościejewie mieścił się ośrodek odwykowy, jeden z trzech w ówczesnej Polsce. Pomocy w nim szukał między innymi poeta Konstanty Ildefons Gałczyński

Dzięki funkcjonującemu w Rożnowicach od 1983 roku ośrodkowi MONAR, powiat obornicki jest ważnym miejscem na krajowej mapie leczenia uzależnień. Jednak tradycje tego typu działalności na naszym terenie są zdecydowanie wcześniejsze i sięgają już czasów pruskich, kiedy to pierwszy ośrodek odwykowy dla alkoholików powstał w Gościejewie. W okresie międzywojennym wśród jego pacjentów był jeden z wybitnych polskich poetów XX wieku, Konstanty Ildefons Gałczyński.

Lokalne źródła podają, że ośrodek powstał w 1918 roku. Jednak nowe światło na jego początki rzuca publikacja „Lecznictwo uzależnień w Polsce w latach 1918-39” (Chełmno 2011), autorstwa doktora Adriana Zandberga, historyka zajmującego się między innymi dziejami leczenia uzależnień, a obecnie znanego głównie z działalności politycznej w partii Razem. Zandberg podaje, że gościejewski ośrodek odwykowy powstał już w czasach pruskich i miał charakter wyznaniowego, a prowadzony był przez protestantów.

Ośrodek od samego początku działał w miejscowym pałacu, wzniesionym dla niemieckich właścicieli Gościejewa w końcu XIX lub w pierwszych latach XX wieku. Przestał funkcjonować w okresie I wojny światowej, a po włączeniu Wielkopolski do odbudowywanej Rzeczypospolitej nie wznowił działalności. Otwarty został na nowo dopiero w 1927 roku jako placówka Poznańskiego Krajowego Związku Komunalnego i w momencie swojego powstania był jedynym ośrodkiem leczenia uzależnień w II Rzeczypospolitej. W planach państwa było utworzenie sieci lecznic dla akoholików, jednak z uwagi na ograniczone fundusze, powstał jeszcze tylko ośrodek w Świącku na Grodzieńszczyźnie (1933). Tak więc zakład w Gościejewie był do wybuchu II wojny światowej jedną z dwóch tego typu publicznych placówek na ziemiach polskich (trzecią był kościelny ośrodek w Tarnowskich Górach prowadzony przez zakon kamilianów).

- Terapia prowadzona w zakładach w Gościejewie i Świącku opierała się o założenie niemożności powrotu uzależnionego do kontrolowanej, umiarkowanej konsumpcji alkoholu. Jej celem było przygotowanie do pełnej, trwałej abstynencji. Podstawę leczenia stanowiła psychoterapia, jednak towarzyszył jej szeroki wachlarz innych metod leczniczych - pisze Zandberg.

Pobyt w gościejewskim ośrodku rozpoczynał się detoksykacją. Alkohol odstawiano na oddziale zamkniętym, podając środki uspokajające, pomagające znieść towarzyszącą abstynencji bezsenność i stany lękowe. Pacjentom aplikowano gorące kąpiele i zastrzyki strychniny, a w cięższych przypadkach utrzymywano ich w narkozie. W dalszej fazie leczenia popularna była autohemoterapia, czyli domięśniowe zastrzyki ze świeżo pobranej krwi pacjenta. Ośrodek oferował też szereg zabiegów typowo sanatoryjnych. Ważną formą terapii była praca, a ponadto alkoholikom zalecano picie wód zdrojowych, kąpiele mineralne, fizjoterapię, gimnastykę na świeżym powietrzu i dietę wegetariańską. Pacjenci ośrodka w Gościejewie, w ramach terapii wydawali nawet własne pismo zatytułowane „Abstynent”.

W połowie lat 30-tych ośrodek dysponował 30 łóżkami, a koszt pobytu pacjenta wynosił, w zależności od standardu, 150-300 zł miesięcznie. Zalecana kuracja trwała pół roku, więc biorąc pod uwagę ówczesne pensje (robotnik zarabiał około 100 zł na miesiąc), terapia była niezwykle kosztowna. W Gościejewie leczono także morfinistów. W 1935, gdy dyrektorem był dr Jarosław Neczaj-Hruzewicz, zmieniono strukturę i nazwę placówki. Od tej pory, aż do wybuchu II wojny światowej funkcjonowała ona jako Państwowy Zakład Leczniczy dla psychicznie wyczerpanych w Gościejewie. W trakcie wojny mieszczący zakład pałac doszczętnie spłonął. Dziś jego pozostałością jest tylko ogromnie zaniedbany, zabytkowy park.

Do najbardziej znanych pacjentów gościejewskiego zakładu należał zmagający się z problemem alkoholowym Konstanty Ildefons Gałczyński (1905-53). Ceniony poeta, późniejszy autor „Zaczarowanej dorożki” (1948), leczył się tutaj mniej więcej od połowy do końca 1933 roku.

Kilkumiesięczny odwyk był z oczywistych względów pomijany w biografii artysty. I może stałby się faktem zupełnie zapomnianym, gdyby nie wiersz „Książka mówi do stroskanego”, który Gałczyński wysłał z Gościejewa na konkurs w ramach Tygodnia Książki Polskiej odbywającego się w Poznaniu na przełomie listopada i grudnia 1933 roku. Utwór zajął drugie miejsce i przyniósł Gałczyńskiemu nagrodę w wysokości 50 zł, a konkursowa dokumentacja trafiła do archiwum Związku Zawodowego Literatów Polskich w Poznaniu. Przeglądającego ją po latach Rafała Leszczyńskiego niezwykle zaintrygował nieznany wiersz cenionego poety i jego zagadkowa wysyłka z Gościejewa. Sprawę postanowił wnikliwie prześledzić.

Jednym z wyzwań dla badacza był brak informacji na temat losów poety w drugiej połowie 1933 roku. Ostatnie istotne informacje z jego biografii pochodziły bowiem z 14 kwietnia 1933, kiedy to Gałczyński wrócił do Warszawy z Berlina, gdzie od 1931 był attaché kulturalnym w polskim konsulacie. Po nich następuje przeskok na początek 1934 r., gdy poeta wyprowadził się z małżonką Natalią do Wilna.

Leszczyński poświęcił wyjaśnieniu "gościejewskiego epizodu" Gałczyńskiego sporo pracy. Następnie wydał odnaleziony wiersz, wraz ze swoim posłowiem w niewielkiej książeczce „Książka mówi do stroskanego” (Łódź 1974). Udowodnił w niej, że Gałczyński bez wątpienia przebywał w gościejewskim ośrodku.

- Pozbawiony pracy, oddalony od rodziny i przyjaciół, Gałczyński miał czas na refleksję nad dotychczasowym życiem i planami na przyszłość. Nagroda 50 zł mało znaczyła w jego finansowych tarapatach, ale dla człowieka znękanego niepowodzeniami ostatnich miesięcy była pokrzepieniem i zachętą. Zapewne podczas pobytu w Gościejewie, podjął istotne postanowienie: utrzymywać się z pióra. Wnet po opuszczeniu zakładu wciela to postanowienie w życie. (...) Wiersz „Książka mówi do stroskanego” jest intymnym wyznaniem nastroju, jaki zawładnął Gałczyńskim w jednym z trudniejszych okresów jego życia. Okres ten przeszedł zwycięsko i tym bardziej wypada nam wspomnieć o gościejewskim epizodzie - pisze Leszczyński.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto