Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Miał być dom dla psów, a... jest afera!

DAR, JAP
Jakub Przybysz
Powstały kilka miesięcy temu dom dla zwierząt w Uścikówcu budzi kontrowersje

Psie odchody wokół domu, ujadające całą noc zwierzęta. Tak opisują nowy dom tymczasowy dla czworonogów mieszkańcy Uścikówca.
Na posesji, do której sprowadzono kilka zwierząt pochodzących z obornickiego schroniska, mieszkają dwie kobiety - pani Zosia ze swoją córką.
Po tym jak otrzymaliśmy sygnał, iż wokół placówki narosły kontrowersje, postanowiliśmy to sprawdzić. Kobiety przywitały nas dość nietypowo. - K... To jest moja działka. Mogę tu robić co chce.

Nikt nie ma prawa mi się tu wtrącać, a właścicielką piesków jest moja córka i znajoma - wykrzykiwała pani Zofia.
Wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu domu dla zwierząt na działce, gdzie mieszka pani Zofia, zauważają mieszkańcy Uścikówca.
- Nie wiem czy warunki jakie zostały stworzone w tym domu są dobre dla tych zwierząt - zastanawia się jeden z sąsiadów. - Nie raz słyszę, jak te kobiety krzyczą na psy, używając steku wulgaryzmów. To jeszcze nie byłoby najgorsze. Tam obok jest przecież świetlica wiejska, z której korzysta wielu mieszkańców naszej wsi.

To nie jest dobre sąsiedztwo.
Wtóruje mu inna mieszkanka Uścikówca. - Wydaje mi się, że kobiety zajmujące się psami same potrzebują pomocy. Pani Zosia ma pewne zaburzone zachowania, jej córka również. Nie jestem przekonana czy są w stanie udźwignąć ciężar opieki nad tyloma zwierzętami - mówi.
Z tymi słowami nie zgadza się założycielka tymczasowego domu dla zwierząt Aleksandra Mokrzycka, prezes obornickiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

- Była tam pani, i jakie zdaniem pani są tam warunki? - pyta nas. Opowiedzieliśmy co zastaliśmy na miejscu, na co Aleksandra Mokrzycka odpowiedziała: - Tego to ja nie wiem. Ja tam nie mieszkam.
Nieścisłości wokół domu tymczasowego dla zwierząt w Uścikówcu potęgują kolejne wypowiedzi osób nim zainteresowanych. Bowiem z ust każdego z nich padają wykluczające się słowa. Chociażby w ilości przebywających tam zwierząt.
W domu w Uscikówcu zdaniem pani Aleksandry jest 10 psów.

- Dwa są nasze prywatne, a osiem jest ze schroniska - tłumaczy prezes obornickiego TOZ.
Inną liczbę czworonogów przekazanych pod opiekę pani Aleksandry podaje dyrektor schroniska w Obornikach Iwona Jindra: - Pani Ola do domu tymczasowego stworzonego w Uścikówcu zabrało od nas dwa psy ze szczeniakami - twierdzi.
Jeszcze inną liczbę podaje wiceburmistrz Obornik, Piotr Woszczyk, który jak twierdzi, pojechał do Uścikówca, po tym jak nasza redakcja zainteresowała się sprawą:

- Po tym jak zaczęło się mówić o tej sprawie pojechałem do Uścikówca sprawdzić jak wygląda sytuacja. Zauważyłem 6 psów na wybiegu i tyle samo szczeniaków – mówi zastępca Tomasza Szramy.
My jednak żadnych szczeniaków tam nie widzieliśmy.
Wiele kontrowersji w tej sprawie budzi również kwestia opieki nad zwierzętami przebywającymi w Uścikówcu. Kto ją tak właściwie sprawuje?
Mieszkająca tam pani Zosia, jej córka, czy prezes TOZ w Obornikach? Zdaniem dyrektor schroniska jest nią Aleksandra Mokrzycka.

Ta zaś w trakcie rozmowy wielokrotnie zmieniała zdanie. Raz twierdziła, że tam nie mieszka i nie jest w stanie wszystkiego dokładnie kontrolować, kilka minut później już, że przyjeżdza tam nawet kilka razy dziennie. Jeżeli tak jest to jak to możliwe, że nie zauważyła psich odchodów wyrzucanych za płot?
Zastanawiający jest również stan zdrowia kobiet mieszkających na wspomnianej posesji. Z uzyskanych przez nas informacji wynika, że pani Zosia jest osobą ubezwłasnowolnioną, pozostaje pod prawną opieką prezesa TOZ w Obornikach. Pytamy więc panią prezes czy osoby, które nie mogą same się reprezentować można obarczać dodatkowymi zadaniami, takimi jak opieka nad kilkunastoma zwierzętami?

- Nikt ich nie obarcza. Przyjeżdżają tam wolontariuszki ze schroniska, które wyprowadzają psy. Ja tam jestem kilka razy dziennie i też pomagam - mówi Aleksandra Mokrzycka.
- To są świetne dziewczyny, bardzo spokojne. Córkę pani Zosi zabieram do kina, płacę rachunki, załatwiam różne sprawy - dodaje Mokrzycka.
Jednak zachowanie kobiet nie wskazuje na to, żeby tak było. Krzyczały, używały wulgarnych słów i nie umiały odpowiadać na zadawane przez nas grzecznie pytania.
- To wszystko zostanie k... posprzątane. Niech to nikogo nie obchodzi. Ani sołtys ani mieszkańcy nie mogą mi nic gadać – mówi pani Zofia.
W trakcie zbierania materiału do tej publikacji do naszej redakcji rozdzwoniły się telefony. Oto jeden z nich:

- Byłem w tym domu tymczasowym kilka razy. Nigdy nie stwierdziłem tam żadnych uchybień. Nie mogę powiedzieć, żeby cokolwiek się tam działo. To, że psy wyją nie oznacza, że dzieje się im krzywda. To jest mylne przekonanie, ze dzieje się im coś złego. Pies wyjący woła stado, psy się w ten sposób nawołują. Jeśli chodzi o wyrzucane kupy, to rzeczywiście nie powinno tak być, ale nie jest to rzecz, która świadczy o złym traktowaniu zwierząt. Mogą zapewnić, że Aleksandra Mokrzycka dba o zwierzęta, wszystkie były u lekarza, dostają pożywienie – powiedział nam Grzegorz Bielawski prezes Zarządu Pogotowia dla Zwierząt. Otrzymywaliśmy również telefony od osób, które twierdzą, że miłośnicy zwierząt nie puszczą nam bezkarnie publikacji tego materiału. Sugerując dość dosadnie, że będzie lepiej jeżeli... się nigdy nie ukaże.

Jakie są więc umocowania prawne tego typu placówek? Czy kobiety posiadają odpowiednie uprawnienia do prowadzenia domu tymczasowego dla czworonogów?
– Sytuacja takich miejsc jest podobna do hoteli dla psów, czyli nie podlegają one żadnym przepisom prawnym poza ustawą o ochronie zwierząt. Cały czas czekamy na zwiększenie kontroli nad domami tymczasowymi, ale tym musi się zająć już sejm – wyjaśnia Tomasz Wielich z wojewódzkiego inspektoratu weterynarii w Poznaniu.

Jak się dowiedzieliśmy powiatowy lekarz weterynarii kontroli pod kątem ustawy o ochronie zwierząt jeszcze nie przeprowadził.
– Do tej pory żaden z mieszkańców Uścikówca nie zwrócił się do nas z prośbą o przeprowadzenie jej na posesji gdzie znajduje się dom tymczasowy dla psów. W związku z otrzymanym sygnałem zajmiemy się tą sprawą, zostanie przeprowadzona kontrola weterynaryjna – informuje Eliza Grzesiak, powiatowy lekarz weterynarii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto