Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oborniki - Kto jest winien śmierci dziecka?

Daria Goszcz
Żal po stracie wyczekiwanego dziecka jest dla rodziców ogromny
Żal po stracie wyczekiwanego dziecka jest dla rodziców ogromny B. Dąbkowski
Mariuszek Zywert miałby dzisiaj pół roku. Urodził się 4 listopada z wadą serca. Jak twierdzi rodzina, mimo wykrytych szmerów na sercu, nikt nie podjął próby jego leczenia... Wręcz przeciwnie, lekarka obornickiego szpitala miała przekonywać rodzinę chłopca, że nic nie zagraża ani zdrowiu, ani życiu dziecka. Matkę z dzieckiem wypisano do domu. Ani w książeczce, ani wypisie nie ma mowy o potrzebie przeprowadzenia badań...

Mariuszek urodził się 4 listopada. Ten dzień był najszczęśliwszym w życiu jego rodziców. To szczęście prysło zaledwie kilka tygodni później, kiedy to synek państwa Zywertów zmarł.

Chłopiec urodził się z wadą serca, to wykazała dopiero sekcja zwłok. Jak to możliwe, że nikt nie zauważył tego wcześniej? Rodzina chłopca ma żal do lekarza obornickiego szpitala, który badał dziecko zaraz po urodzeniu. - Pani doktor mówiła nam, że z naszym dzieckiem wszytko jest w porządku - mówi Agnieszka Zywert, mama zmarłego chłopca.

Chłopiec po urodzeniu otrzymał 10 punktów w skali Apgara. Mimo to już w szpitalu pojawiły się sygnały, że chłopiec nie jest całkowicie zdrowy. Agnieszka Zywert nie została wypisana do szpitala na trzecią dobę, wyszła dopiero po weekendzie. - Jak dopytywaliśmy. dlaczego zostajemy dłużej w szpitalu, to młody lekarz mówił, że boi się o stan zdrowia naszego dziecka, że wykrył szmery na sercu, ale chce się jeszcze skonsultować z lekarzem z dłuższym stażem - mówi Agnieszka Zywert. - Pani doktor nas uspokoiła, stwierdziła, że te szmery nie zagrażają ani zdrowiu, ani życiu naszego synka.

Rodzice zaufali pani doktor. Twierdzili, że skoro wykonuje zawód zaufania publicznego i złożyła przysięga Hipokratesa, to uczyni wszytko co w jej mocy, by ich dziecko było zdrowe. - Przecież lekarzom się wierzy - mówi Jakub Zywert.

Żyjąc z takim przeświadczeniem, Zywertowie z Parkowa koło Obornik przestali się martwić stanem zdrowia dziecka i zaczęli cieszyć z powrotu do domu. 10 kilometrów dalej od obornickiego szpitala na nowo narodzonego Mariuszka czekało już przygotowane łóżeczko, kołderka i pierwsza przytulanka...
Mariuszek był pierwszym dzieckiem Agnieszki i Jakuba Zywertów, dlatego szczególnie dbali o niego. Mimo zapewnień lekarza, że ich dziecko jest zdrowe, dopytywali o szmery, które usłyszał młody lekarz.

- Kilkakrotnie pytałam o stan zdrowia dziecka, chciałam się upewnić, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, wtedy pani doktor powiedziała, że za jakiś czas mamy się umówić na badanie kontrolne, ale nie ma pośpiechu, bo wszystko jest w należytym porządku - relacjonuje Agnieszka.
Niezwłocznie po powrocie syna z żoną do domu ze szpitala Jakub umówił się na badanie lekarskie. - Zadzwoniłem do szpitala i zapisałem syna na badanie kontrolne. Dostałem termin i cierpliwie czekałem aż nadejdzie dzień, w którym przebadają nasze dziecko - opowiada Jakub.

Rodzice Mariuszka zastanawiali się, dlaczego szpital nie dał skierowanie na przeprowadzenie takiego badania? - Jak prosiliśmy panią doktor o zlecenie przeprowadzenia echo serca, t to usłyszeliśmy, że nie może dać nam skierowania na takie badanie, bo zadłuży szpital - mówi Agnieszka. Jednak rodzina chłopca postanowiła sprawdzić, czy rzeczywiście szpital nie mógł zlecić wykonania badania. Otrzymali wówczas informację od Narodowego Funduszu Zdrowia, z której jednoznacznie wynika, że koszty tego badania byłyby pokryte z ubezpieczenia oddziału ginekologiczno-położniczego SP ZOZ w Obornikach Wlkp.

W 2010 roku świadczył usługi medyczne w ramach umowy z NFZ. Równocześnie pragniemy wskazać, iż pacjentowi przyjętemu na oddział szpital zapewnia wykonanie niezbędnych badań diagnostycznych oraz bezpłatne leki - czytamy w piśmie kierowanym do rodziny chłopca przez Narodowy Fundusz Zdrowia Wielkopolski Oddział Wojewódzki w Poznaniu.

Również w książeczce zdrowia dziecka, ani wypisie ze szpitala nie ma żadnej adnotacji, że u chłopca wykryto jakiekolwiek nieprawidłowości. Na 10 stronie książeczki zdrowia, w miejscu gdzie wskazuje się, jaki jest stan zdrowia noworodka w momencie wypisu, podkreślony jest punkt - zdrowy bez zastrzeżeń. Również w wypisie nie ma mowy o chorobie chłopca, czy też konieczności przeprowadzenia dodatkowych badań.

Rodzice wrócili do domu, jak kazali im wierzyć lekarze, ze zdrowym dzieckiem. Stosując się do zaleceń lekarza udali się do przychodni na szczepienia profilaktyczne. - Po tych szczepieniach dziecko miało bardzo ciężki oddech - mówi babcia chłopca Zofia Zywert. - Lekarze mówili, że jest przeziębione. Ja wychowałam swoje dzieci i wiedziałam, że to nie jest przeziębienie, jednak nikt mnie nie słuchał.

I jak się później okazało, miała rację, nie było to przeziębione. Po tych szczepieniach, jak twierdzi rodzina, było widać że stan zdrowia dziecka się pogarsza. - Nikt nie próbował nic zrobić, a prosiliśmy - mówi Zofia.

Rodzina twierdzi, że próbowano ich także oszukać - W dniu, w którym przywieżliśmy umierające już dziecko do szpitala, ktoś podkreślił, że wymaga leczenia specjalistycznego - twierdzi Jakub.

Rodzina zawiadomiła prokuraturę o popełnieniu przestępstwa. - Prokuratura Rejonowa w Obornikach prowadzi postępowanie w sprawie, a nie przeciwko - poinformowała nas Elżbieta Gryziecka, prokurator rejonowa w Obornikach. - Przesłuchani zostali lekarze i rodzina zmarłego chłopca.
Z dokumentacją sprawy zapoznać chce się Prokuratura Okręgowa w Poznaniu. - Akta musimy przedłożyć do kontroli - mówi prokurator Gryziecka.

Szpital obornicki nie zajął stanowiska w sprawie. Mimo prowadzonych rozmów telefonicznych z dyrekcją szpitala i wysyłanych maili z pytaniami.
Rodzina ma żal do lekarzy. - Wnuczek miał wrodzoną wadę serca. Jeśli z tego powodu by zmarł, to nikt nie miałby żalu, gdyby podjęto jakieś leczenie - mówi babcia chłopca. - A tutaj nikt nie próbował nic robić...

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto