Justyna Czepczor z Uścikówca 24 maja urodziła piękną zdrową córeczkę. Ta historia zapewne byłaby radosna, gdyby nie to, co wydarzyło się kilka dni później.
1 czerwca Justyna zmarła.
- Siostra rano wyszła na podwórze, aby zobaczyć jaka jest pogoda, żeby wiedzieć jak ubrać syna do do szkoły - wspomina Kamila Gomońska. - Wyszła do przedpokoju, przewróciła się i umarła...
Rodzina kobiety nie może w to uwierzyć. Zadaje tysiące nurtujących ją pytań i nie może znaleźć odpowiedzi. - Jak to możliwe, że młoda, zdrowa kobieta, wracająca do formy po urodzeniu dziecka, przewraca się i umiera - zastanawia się Aneta Prochowska, druga siostra zmarłej.
To już kolejny przypadek tragicznej śmierci pacjentki obornickiego szpitala. Czy to przypadek? - Trudno w to uwierzyć. Nie chcę nikogo oskarżać, dopóki nie będę miał dowodów - mówi mąż Justyny, Sławomir Czepczor. - Ale jednocześnie zastanawiam się, co takiego się stało?
Pani Justyna 24 maja urodziła córkę przez cesarskie cięcie. 28 maja wyszła do domu. Z wypisu szpitalnego wynika, że 32-latka wypisała się na własne żądanie, wbrew zaleceniom lekarskim. - Lekarze mówili, że ten zapis nic nie znaczy, że muszą go umieścić, bo po cesarskim cięciu powinno się wyjść do domu na piątą dobę - mówi pan Sławomir. - Ale żona nie nalegała, żeby wyjść do domu. Z kolei lekarze mówili, że zarówno z dzieckiem, jak i matką jest wszystko w porządku, córka i żona były zdrowe.
Informacje, które rodzina miała dostać w szpitalu, uspokoiły ją do tego stopnia, że nie podejrzewali ani przez moment, że może cokolwiek złego się wydarzyć.
- Żona z każdym dniem czuła się lepiej. Trudno jej się jeszcze wstawało, ale było już dobrze - wspomina Czepczor. Potwierdza to najbliższa rodzina dziewczyny. - Justyna była już taka radosna i uśmiechnięta. Bardzo sie cieszyła, że ma córeczkę - przyznaje Aneta Prochowska.
Justyna Czepczor upadła około godziny 6 rano. - Usłyszałem tylko huk - wspomina brat Justyny. - Gdy podbiegłem do siostry, to miała jeszcze puls i jęczała. Szybko wezwaliśmy pogotowie.
Pogotowie zjawiło się po kilkunastu minutach, sanitariusze próbowali reanimować dziewczynę, nie udało się, Justyna zmarła.
- Pani Czepczor wyszła ze szpitala na własne życzenie - poinformował nas Zbiniew Niestrata, zastępca dyrektora szpitala w Obornikach. - Podpisała oświadczenie, w której została poinformowana o ewentualnych konsekwencjach zdrowotnych, jakie mogą wystąpić po cesarskim cięciu. Jednocześnie przyznaje, że w momencie opuszczania przez nią szpitala, stan, zarówno dziecka jak i matki był dobry.
Na miejsce zdarzenie przyjechała policja. To ona zawiadomiła prokuraturę, która już wszczęła w tej sprawie postępowanie. W czwartek została przeprowadzona sekcja zwłok. - Z niecierpliwością będziemy czekać na jej wyniki - mówi mąż Justyny.
Nim poznamy wyniki postępowania prokuratorskiego i sekcji, może minąć nawet kilka miesięcy. Bez względu na to co one wykażą, nikt nie wróci życia Justynie. Osierociła dwójkę dzieci: siedmioletniego Klaudiusza i maleńką Nadię.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?