Podpalacz coraz bardziej niebezpieczny. Podkłada ogień koło domów

W ciągu blisko dwóch miesięcy doprowadził do ponad 30 pożarów i wciąż pozostaje nieuchwytny. Podpalacz, który sieje postrach w podobornickich wsiach w południowej części gminy po tygodniowej przerwie znów zaczął podkładać ogień pod baloty słomy. Tak jak podejrzewali mieszkańcy - wywoływane przez niego pożary są coraz bardziej niebezpieczne.

Piroman dał znów o sobie znać w nocy z czwartku na piątek. Kilka minut przed północą podpalił dwa stogi w Świer-kówkach. W tym miejscu podłożył już raz ogień - niespełna miesiąc temu, jednak wtedy strażakom udało się w porę ugasić pożar. Tym razem podpalacz dopiął swego i puścił z dymem około 170 balotów słomy.

Do kolejnego podpalenia doszło w niedzielę, kilka minut po godz. 21.00 na polu w Nieczajnie. Pożar ogromnego stogu widoczny był z odległości kilku kilometrów. Strażacy musieli użyć ładowarki teleskopowej, aby kontrolować intensywność wypalania sterty. Gdy większość słomy uległa spaleniu, rozpoczęto dogaszanie tlących się zarzewi. W trakcie akcji jeden ze strażaków OSP Nieczajna zaczął uskarżać się na zawroty głowy. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia i podano druhowi tlen. Po przebadaniu przez lekarza, mężczyzna pozostał na miejscu akcji.

Kolejny pożar w Nieczajnie bardzo wzburzył mieszkańców wsi, którzy podobnie jak ich sąsiedzi ze Świerkówek, Wargowa i Ocieszyna obawiają się o swoje gospodarstwa.

- To już nie są chuligańskie wybryki, to jakaś chora obsesja. W Świerkówkach za pierwszym razem nie udało mu się wszystkiego spalić, to po kilku tygodniach przyszedł spróbować jeszcze raz. U nas podłożył ogień w samym centrum wsi, tuż obok sadu i domów. Widać, że posuwa się coraz dalej. Co będzie następne, garaże? - komentują rozwścieczeni i zarazem przerażeni mieszkańcy Nieczajny.