- Nie mogę bez niej żyć. Gdy pracowałem jako kierowca pierwszą rzeczą jaką zrobiłem, było założenie w samochodzie dobrego sprzętu do odtwarzania - wyznaje, pokazując stosy czarnych płyt. - Muzyka stała się moim największym hobby gdy byłem nastolatkiem dzięki radiowej Trójce - dodaje Witold.
Zaczął od lekkiego rocka, jednak gdy na początku lat '80-tych odkrył Black Sabbath, zakochał się bez pamięci także w mocniejszych brzmieniach. Wtedy właśnie rozpoczął tworzyć ogromną muzyczną kolekcję. Na pierwszy ogień poszły kasety magnetofonowe, które kupował niemal hurtem, bo w czasach socrealizmu dostęp do dobrych, rockowych winyli był ograniczony, część z nich w Polsce w ogóle się nie ukazywała. - Za analogami trzeba było swoje wystać w kolejkach, albo czekać aż ktoś znajomy przywiezie je z zagranicy - wyjaśnia.
Do dziś zresztą dzięki znajomym kierowcom ciężarówek i przyjaciołom sprowadza białe kruki z Holandii, Włoch, Rosji, a nawet Australii. Perłami w jego kolekcji jest płyta Indian Summer, wydana w 1971 r., pierwsza epka Queensryche i winyl progresywnego Pavlov's Dog. Ta ostatnia, jak podkreśla obornicki pasjonat ma nie tylko wielką wartość sentymentalną, bowiem w tej chwili na aukcjach internetowych trzeba za nią zapłacić 500 zł. Ale płyty zza wschodniej granicy, choć nie są tak cenne, też lubi. Głównie ze względu na ciekawą i nieszablonową oprawę graficzną. - Gdy rozkładasz książeczkę dodaną do Cd Iron Maiden pojawia się plakat ich największego znaku rozpoznawczego, Eddiego - mówi z uśmiechem na ustach, prezentując rosyjskie wydanie tuzów heavy metalu.
Zamiłowanie do rzadkich i unikatowych albumów 3 lata temu zaprowadziło Witka do studia radia Merkury, gdzie raz w miesiącu pojawia się jako stały gość audycji Noc z Bernim, prowadzonej przez Wojciecha Bernarda. - Jestem odpowiedzialny za wykopaliska, czyli nagrania, które przepadły na przykład z powodu braku odpowiedniej promocji. Ale nie ograniczam się tylko do rocka, bo bliskie są mi także klimaty popowe z lat osiemdziesiątych - opowiada.
W domu natomiast muzyczną paletę poszerza o punka czy brzmienia gotyckie, lecz zdarza się, że w jego odtwarzaczu kręci się także płyta z poezją śpiewaną. Jak podkreśla ważne jest nie tylko czego, ale też na czym się słucha. Dlaczego? Bo sprzęt audio to także jego wielka miłość. Potrafi o nim rozmawiać godzinami, opowiadając o każdym wzmacniaczu lub gramofonie w najdrobniejszych szczegółach.
- Ze swojego jestem zadowolony, ale cały czas marzy mi się wieża Philipsa, model z początku lat osiemdziesiątych. Miały one wbudowane radiatory, które sprawiały, że brzmienie płyt było ciepłe i miękkie - wzdycha właściciel obornickiego komisu.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?