Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chore dzieci w kolejce po mieszkanie komunalne

JAP
Jakub Przybysz
Ewa Gajer od trzech lat walczy z pleśnią, grzybem oraz z... gminą Oborniki

Specyficzny zapach wilgoci, pleśń oraz grzyby na ścianach. To warunki w jakich żyje Ewa Gajer wraz z mężem i trójką chorych dzieci. Mieszkanie w samym centrum Obornik, które rodzina otrzymała trzy lata temu od gminy miało gwarantować jej godny byt. Jednak radość z nowego lokum nie trwała długo. Jak się okazało, warunki w nim panujące stwarzają zagrożenie dla zdrowia najmłodszego z dzieci, 4-letniego Wiktorka, który jest uczulony na pleśń.

- Gdy się wprowadziliśmy, mieszkanie wydawało się być zadbane. Jednak wraz z pierwszymi opadami deszczu, na ścianach pojawiła się wilgoć, a dach zaczął przeciekać. Po zdarciu tapety okazało się, że w naszym domu mamy grzyba - opowiada Ewa Gajer.
Matka zaniepokojona pogarszającym się stanem zdrowia swoich dzieci o sytuacji poinformowała obornicki magistrat. Ówczesna władza zleciła wtedy naprawę wadliwej konstrukcji dachowej, jednak sprawy wilgoci na ścianach nie rozwiązano.

Ewa Gajer o pomoc prosiła również obecnie urzędujących burmistrzów. Jednak i tym razem jej słowa pozostały całkiem bez echa. - Wielokrotnie prosiłam o odgrzybienie pomieszczeń i usunięcie wilgoci. W rezultacie jesienią zeszłego roku pojawili się u mnie robotnicy, którzy wymalowali ściany specjalnym preparatem, co nie przyniosło praktycznie żadnych efektów - żali się oborniczanka. Dzieci Gajerów nie mogą dłużej przebywać w mieszkaniu pełnym pleśni i grzyba. Warunki jakie tam panują, zagrażają zdrowiu małego Wiktorka. Dziecko choruje m.in. na powracające zakażenie dróg moczowych oraz immunizację paciorkowca. Wyniki testów alergologicznych jednoznacznie wykazały, że 4-latek jest uczulone na pleśń.

Kobieta złożyła więc wniosek o zamianę mieszkania. Po jego rozpatrzeniu zakwalifikowana została na tzw. listę osób oczekujących. - Interweniowałam w tej sprawie u wiceburmistrza. Powiedział mi jednak, że muszę czekać bo gmina nie posiada wolnych mieszkań komunalnych. Co więcej, zasugerowano mi, żebym wzięła w tym wypadku kredyt i kupiła sobie własne mieszkanie – wspomina Ewa Gajer.

Wiceburmistrz Woszczyk nie zaprzecza, że przedstawił rodzinie Gajerów alternatywne wyjście z tej sytuacji. - Zostałem zapytany przez panią Ewę, jakie jest wyjście z tej sytuacji. Odpowiedziałem, że istnieją dwie możliwości, pierwsza to oczekiwanie na przydział mieszkania komunalnego, a druga to rozwiązanie komercyjne. Jednak do wzięcia kredytu nikogo nie namawiałem - wyjaśnia wiceburmistrz Obornik.

Terminy dla osób oczekujących na mieszkanie często przeciągają się nawet do kilku lat. Tego czasu Ewa Gajer i jej dzieci nie mają. Niewielki dochód rodziny nie pozwala również na zaciągnięcie kredytu. Leki dla dzieci to comiesięczny wydatek rzędu 700 zł. Rodzina Gajerów nie może sobie pozwolić na dodatkowe obciążenie finansowe.
- Wniosek Pani Ewy Gajer traktujemy priorytetowo. Jednak na chwilę obecną w naszej gminie są osoby będące w większej potrzebie. Nierzadko warunki, w jakich mieszkają, bezpośrednio zagrażają ich życiu - mówi wiceburmistrz Piotr Woszczyk.

Zamiana mieszkania nie stanowi jednak jedynego sposobu na rozwiązanie problemu. Ewa Gajer twierdzi, że chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezpiecznych warunków dla dorastania i tak chorych już dzieci. - Chciałabym, aby w końcu podjęto konkretne działania i trwale usunięto grzyb i pleśń.
Cała sprawa jest doskonale znana zarządcy lokali komunalnych w Obornikach. - Byliśmy w zeszłym roku w mieszkaniu Pani Ewy, faktycznie boryka się ona z problemem wilgoci na ścianach.

Cały czas pamiętamy o tej sprawie, jednak wszelkie prace będziemy mogli podjąć dopiero na wiosnę, gdy się ociepli. Planujemy zamontować w mieszkaniu dodatkowy system wentylacji, co może posłużyć jako punkt wyjścia do dalszego remontu - tłumaczy Sławomir Haraj, prezes PGKiM w Obornikach. Jednocześnie dodaje: - Poprzedni najemcy nie skarżyli się nigdy na wilgoć w mieszkaniu. W zeszłym roku ściany w domu pani Gajer zostały skute i pomalowane specjalnym preparatem przeciwgrzybicznym, jeśli problem nadal występuje, to być może jest to wina nieodpowiedniego wietrzenia pomieszczenia. Zarzuty te Ewa Gajer stanowczo odpiera, tłumacząc że cały dom jest na bieżąco wietrzony. Oborniczanka otwiera okna na kilkadziesiąt minut dziennie, ponieważ jej dzieci są chore na astmę.

Dramat rodziny Gajerów trwa już blisko trzy lata. Nie pomogła ani poprzednia władza, ani obecna. Matka chorych dzieci wciąż słyszy, że musi czekać, przy jednoczesnym zapewnieniu, że jest traktowana priorytetowo. Cóż to więc za priorytet? Podejmowane działania mające zaradzić pojawianiu się pleśni w mieszkaniu przynoszą wątpliwe efekty. Cała sprawa przeciąga się, a lokatorzy cierpią. Przy obecnym stanie zdrowia dzieci rodziny Gajerów, upływający czas z pewnością nie działa na ich korzyść.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto