WALKA O ŻYCIE
Filipek jest wcześniakiem i urodził się w 34 tygodniu ciąży. Niestety chwilę po jego narodzinach zatrzymała się akcja serca. Mama chłopca nie zdążyła się z nim przywitać, była świadkiem, jak jej dziecko pomału umiera. Na szczęście lekarzom udało się uratować Filipka i po półtoramiesięcznym pobycie w szpitalu, dziecko wróciło do domu. Zatrzymanie krążenia spowodowało nieodwracalne uszkodzenia w mózgu.
- Jedyne co możemy zrobić, to każdego dnia ciężką pracą walczyć z jego skutkami. Niestety turnusy rehabilitacyjne, niezbędne dla sprawności synka, pochłaniają ogromne pieniądze - informuje mama chłopca.
Pani Angelika z przerażeniem wspomina pierwsze chwile po narodzeniu synka. Mimo upływu czasu wspomnienia pozostają wciąż żywe i świeże. Wychodząc ze szpitala była pewna, że wraca ze zdrowym dzieckiem do domu.
PIERWSZE KOMPLIKACJE
- Kiedy Filipek skończył 1,5 roczku, po raz trzeci udałam się do neurologa, tym razem zmieniając specjalistę, bo w głębi serca czułam, że nie wszystko jest w porządku. Synek wciąż nie siadał sam, nie raczkował. Praktycznie leżał przez cały czas, potrafiąc jedynie zmienić pozycję z plecków na brzuszek - opowiada.
W głowie pani Angeliki pojawiały się różne myśli, które nie dawały kobiecie spokoju. Ciągłe wizyty u specjalistów ostatecznie zostały potwierdzone diagnostycznie. Mózgowe porażenie dziecięce obustronne kończyn dolnych. W głowie pani Angeliki pojawiły się pytania: Dlaczego on? Dlaczego moje dziecko?
Angelika postanowiła nie tracić więcej czasu i skupić się na zdrowiu synka. Zaczęły się długie miesiące rehabilitacji ... Kosztownych rehabilitacji, na które z czasem brakowało pieniędzy.
- Niestety tatę Filipka przerosła opieka nad niepełnosprawnym dzieckiem, dlatego harowałam za dwoje. Nie mogłam się poddać, bo synek potrzebował mnie najbardziej - wspomina Angelika.
Lata mijają, jednak nie jest to czas stracony. Intensywne rehabilitacje przynoszą oczekiwane efekty, które dla Filipka i jego mamy są niezwykle ważne. Chłopiec potrafi już raczkować i staje na nóżki, chwytając się przedmiotów. Co prawda jego rówieśnicy już dawno ten etap mają za sobą, jednak dla mamy Filipka jest to duży krok naprzód.
- Najtrudniejsza jest bezradność i świadomość, że ratunek dla dziecka znajduje się na wyciągnięcie ręki, a jednocześnie bardzo daleko. Pewnie za kilka lat synek zapyta mnie: “mamo, dlaczego moi koledzy są inni? Skaczą, biegają, chodzą po drzewach… A ja?” Chciałabym mu wtedy opowiedzieć o Was. O ludziach, dzięki którym udało się wycisnąć maksimum umiejętności, zabranych wiele lat wcześniej przez chorobę. Że zrobiliśmy wszystko, co tylko się dało, żeby jego życie było łatwiejsze. Proszę o wsparcie, bo sama nie dam rady... - apeluje Angelika.
POMOC DLA FILIPKA
Aby wesprzeć akcję, wystarczy wpłacić dowolną darowiznę za pośrednictwem strony TUTAJ KLIKNIJ. Trwają również licytacje, z których dochód wzbogaci zbiórkę. BAZAREK DLA FILIPKA TUTAJ
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?