Drewniany kościół w Wełnie jest obiektem, który niezmiennie pasjonuje i zachwyca nie tylko historyków sztuki, ale również wszystkich turystów, którzy mają okazję przestąpić jego progi. Niewielka drewniana świątynia posiada bowiem kompleksową, iluzjonistyczną dekorację architektoniczno-malarską wnętrza wykonaną w latach 1729-1731 przez poznańskiego malarza, franciszkanina Adama Swacha.
Kościół w Wełnie wyróżnia nie tylko iluzjonistyczna dekoracja, stworzona w oparciu o XVII-wieczny traktat „Perspectiva pic-torum et architectorum” Andrei del Pozzo, ale także sama architektura, nowatorska i nie mająca analogii w ówczesnym budownictwie wielkopolskich świątyń (kościół wełneński jest budynkiem drewnianym o cechach nowożytnej architektury murowanej). Rozwiązania te zastosowane zostały na polecenie Wojciecha Rydzyńskiego herbu Wierzbna, fundatora kościoła i właściciela Wełny oraz Parkowa, a przy tym człowieka zamożnego i obytego w ówczesnym świecie, który nowatorskie nurty w architekturze i malarstwie podpatrzeć mógł podczas podróży po zachodniej Europie, między innymi po Włoszech.
Do wykonania malatur w Wełnie zaproszony został Adam Swach, zakonnik zamieszkały w poznańskim klasztorze franciszkanów na Wzgórzu Przemysła i autor wartościowych polichromii w tamtejszym kościele klasztornym.
W tym samym kościele pochowany został Wojciech Rydzyński wraz ze swoją małżonką Anną z Proskich. Barokowy nagrobek małżonków szczęśliwie zachował się do dziś i uważany jest za najwspanialszy tego typu zabytek wewnątrz świątyni. Ufundowany przez syna Wojciecha i Anny - Konstantego Rydzyńskiego, znajduje się w nawie głównej, na filarze oddzielającym ją od wschodniej nawy bocznej z kaplicą MB w Cudy Wielmożnej.
Nagrobek zawiera bogatą warstwę dekoracyjną. Jego centralną część zajmuje inskrypcja dotycząca zmarłych, a w górnej części umieszczono podtrzymywane przez anioły herby małżonków - Wierzbna i Samson (herb Proskich). Częścią nagrobka są również portrety Wojciecha i Anny Rydzyńskich, co z naszego lokalnego punktu widzenia jest niezwykle cenne, gdyż pozwala nam zobaczyć wizerunki właścicieli Parkowa i Wełny sprzed wielu wieków.
Zarówno kościół w Wełnie, jak i nagrobek u poznańskich franciszkanów, to wspaniałe pamiątki, jakie pozostały po Wojciechu Rydzyńskim. Warto zauważyć, że zatrudnienie Swacha w Wełnie i nagrobek w poznańskim kościele klasztornym świadczą o tym, że Rydzyński pozostawał w zażyłych relacjach z zakonem franciszkanów. A co mówi o nim historia?
Daty urodzenia Wojciecha Rydzyńskiego nie znamy. Wi-my za to, że był synem Łukasza, cześnika kaliskiego i Marianny z Mącznik Mączyńskiej. W przygotowanej przez Marię Kępińską dokumentacji historycznej pod tytułem „Kościół filialny p.w. Podwyższenia Krzyża Św. w Wełnie. Architektura i wystrój wnętrza” (Szczecin, 1984), przeczytać możemy: - O fundatorze nie mamy zbyt wielu wiadomości. Należał on do dziewiątego pokolenia znakomitego i rozrośniętego rodu, osiadłego w Wielkopolsce w początkach XV w., z którego wywodzili się Rydzyńscy z Rydzyny i Pawłowscy z Pawłowic - pisze Kępińska.
Nie wiadomo, czy Wojciech odziedziczył Wełnę i Parkowo po ojcu, czy też sam zakupił miejscowe dobra. W młodości późniejszy fundator kościoła w Wełnie służyć miał w wojsku polskim i francuskim. Później był posłem z województwa poznańskiego na sejm walny I Rzeczypospolitej. W roku 1702 otrzymał honorowy urząd ziemski cześnika kaliskiego. A w 1720 roku znalazł się w składzie senatu I Rzeczypospolitej otrzymując urząd senatorski kasztelana lądzkiego. Był to honorowy tytuł związany z dawną kasztelanią w Lądzie nad Wartą, dający prawo zasiadania w senacie wśród kasztelanów mniejszych.
Rydzyński był dwukrotnie żonaty. Pierwszą jego wybranką była Jadwiga Manicka, która dała mu syna Jana (późniejszego właściciela Pniew). Drugą małżonką była wspomniana Anna z Proskich (zm. 1736), wdowa po Franciszku Opalińskim. Miał z nią czworo dzieci - syna Konstantego (zmarłego bezpotomnie, dziedzica Wełny i Parkowa, fundatora nagrobka rodziców) oraz córki Teresę, Józefę i Elżbietę.
Wojciech zmarł 5 lutego 1833. Dla kościoła w Wełnie, który, jak napisał Piotr Dybczyński „uplasował się w absolutnej awangardzie ówczesnej sztuki europejskiej”, pozostawił legat w wysokości 500 talarów. Na jego mocy msze w świątyni miały być odprawiane co sobotę (z wyjątkiem okresu spowiedzi wielkanocnej), a 30 mszy w roku miało odbywać się w intencji fundatorów.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?