Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

HISTORIA Sowieci i Niemcy pobili się w Parkowie w styczniu 1945 roku

Błażej Cisowski
Ekshumacja w 2007 roku
Ekshumacja w 2007 roku Stowarzyszenie Pomost
W końcu stycznia 1945 roku w Parkowie miała miejsce bitwa pomiędzy wycofującymi się Niemcami i oddziałem Armii Czerwonej. W szkolnej kronice jej przebieg wiernie opisał powojenny kierownik szkoły Stanisław Rymarczyk. W bitwie zginęło 30 żołnierzy niemieckich, wśród Sowietów i miejscowej ludności nie było ofiar.

W drugiej połowie lutego na stokach poznańskiej Cytadeli odbyła się efektowna inscenizacja „Bitwa o Poznań 2018”. Powodem zorganizowania rekonstrukcji była 73 rocznica zakończenia walk o stolicę Wielkopolski w 1945 roku.

Jednak krwawy początek pamiętnego 1945 roku nie ograniczał się do walk w Poznaniu, gdyż bitew pomiędzy broniącymi się oddziałami niemieckimi, a nacierającymi Polakami i Sowietami było wiele na terenie całego regionu, również w okolicach Obornik i Rogoźna. Jedna z nich miała miejsce w końcu stycznia 1945 roku w Parkowie.

Parkowską bitwę, podobnie jak całą hitlerowską okupację bardzo wiernie i w klimacie z epoki opisuje w powstającej od 1945 roku powojennej kronice szkoły w Parkowie, pierwszy powojenny kierownik Stanisław Rymarczyk. Będący naocznym świadkiem wydarzeń nauczyciel nie wzbrania się przed ukazywaniem spraw drastycznych, a dokumentując hitlerowską okupację, przedstawia ją jako czas ogromnego i zupełnie nieznanego do tej pory udręczenia miejscowej ludności – pozbawionej praw, otrzymującej głodowe racje żywności, podlegającej karom cielesnym, terrorowi, wysiedleniom i zmuszanej do przymusowej pracy bez względu na płeć, wiek i siły oraz wywłaszczanej ze swych domów i gospodarstw, żeby zrobić miejsce niemieckim przybyszom z różnych zakątków Europy.

Oddajmy w tym momencie głos temu kronikarzowi wojennych dziejów Parkowa, który, podobnie jak pozostali mieszkańcy, zakończenia wojny i wyzwolenia oczekiwał z ogromną nadzieją. Stanisław Rymarczyk pisze: - Zwycięstwa odnoszone na polach walki podnoszą wśród żołnierzy ducha, budzą zapał i męstwo, a nieraz zapalają ich do nieludzkich wprost czynów. Tak było i wśród żołnierzy niemieckich, kiedy szli zwycięsko naprzód. Klęska pod Stalingradem była początkiem odwetu. Daremne były próby stawiania oporu i wznawiane ofensywy. Dochodzące nas wieści o posuwającym się na zachód froncie, napełniały nasze serca nadzieją i wiarą w zbliżające się lepsze jutro. Miejscowi Niemcy nie zrażali się zbytnio tym, bo ślepo wierzyli propagandzie i ufni byli zwycięstwa - opisuje sytuację w Parkowie kronikarz, zaznaczając, że zamieszanie rozpoczęło się, gdy polskie i radzieckie wojska przekroczyły Wisłę.

- Nadeszła sobota 20 stycznia 1945. Niemcy w popłochu, otrzymali rozkaz ewakuacji. Ciszę nocy przerywały stuki pospiesznych przygotowań do wyjazdu. Punktem zbornym był plac przed kościołem, gdzie miejscowe władze mając nakaz przeprowadzenia pospiesznej ewakuacji, w ostatniej chwili organizowały jeszcze podwody dla pozostałych. Wyjazd nastąpił w niedzielę 21 stycznia około godziny 8 rano. Zabierając ze sobą przeładowane wprost wozy, Niemcy zmusili służbę polską do dalszych jeszcze usług, zabierając ją ze sobą. Pozostałej zaś przykazali opiekować się opuszczonym mieniem do czasu ich powrotu, bo wyjeżdżając oznajmili, że za dwa tygodnie wrócą. Wprawdzie wrócili niejedni, lecz po miesiącach i już nie w roli pana i władcy, ale bezdomnych tułaczy – pisze Stanisław Rymarczyk, w dalszej części opisując zbliżające się odgłosy wyzwolenia: - Z dnia na dzień, a nawet z godziny na godzinę utracona ziemia nasza odzyskuje wolność. Zbliża się ona do nas w szybkim tempie, o czym mówią nam coraz głośniejsze i wyraźniejsze huki dział. Słychać już serie karabinów maszynowych i pojedyncze strzały. Zamiast grozy walk nadchodzącego frontu, widzieliśmy tylko pierwsze patrole wojska czerwonego oraz uciekających w popłochu rozbitków niemieckich, których większe i uzbrojone jeszcze grupy, nie zdające sobie sprawy z tej beznadziejnej sytuacji, stawiały opór, staczając tu i ówdzie potyczki - informuje kronikarz, przechodząc do opisu potyczki, która miała miejsce w Parkowie.

- W końcu stycznia 1945 jedną z takich właśnie potyczek przeżyliśmy i w naszej wiosce. Mniejszy oddział niemiecki posuwający się od strony Słomowa, zauważony przez patrol wojska sowieckiego i wezwany do poddania się, otworzył ogień z dział. Po oddaniu kilku strzałów zmienił nagle pierwotny kierunek i posuwając się wzdłuż lewego brzegu rowu, który płynie przez pola miejscowych gospodarzy, dotarł do posiadłości obywatela Szymasia Ignacego. Tutaj skręcił w prawo i polami dojechał do obornickiej drogi. W międzyczasie w przyległych od strony wioski lasach skoncentrowali się już i wyczekiwali odpowiedniego momentu Sowieci. Po krótkim postoju oddział niemiecki udał się w dalszą drogę w kierunku szosy. Ujechawszy zaledwie kilkadziesiąt metrów, zaatakowany został strzałami. Wówczas to szybko na drodze i przyległych polach zajął pozycje obronne. Kule z karabinów i dział przelatywały tuż ponad dachami zabudowań, a jedna z nich uderzyła w górną kopułę naszego kościoła. Walki trwałyby znacznie dłużej, gdyby nie tank [czołg - przyp. red.], który od strony szosy posuwał się triumfalnie na niemieckie pozycje, zabijając ludzi i miażdżąc tabor. Kilku zaledwie z nich pozostałych przy życiu poddało się. Nikomu jednak z nich życia nie darowano - odnotowuje kierownik szkoły, podając liczbę ofiar: - Na pobojowisku leżało wówczas około 30 trupów, 10 koni, kilka wozów mniej i więcej potrzaskanych i dwa działa mniejszego kalibru, z których jedno zmiażdżone było przez czołg. Zabitych ani rannych ze strony sowieckiej i mieszkańców naszej wioski nie było. Po kilku dopiero dniach pod laskiem obywatela Nadolnego Stanisława pochowano poległych żołnierzy niemieckich i zakopano zabite konie - mówi szkolny kronikarz przechodząc następnie do zakończenia działań wojennych.

- Chociaż we wiosce naszej na ogół panował spokój, jednak przez długi jeszcze czas z oddali dochodziły nas odgłosy strzałów przy zdobywaniu Obornik i Poznania, a wieczorne łuny od pożarów mówiły nam o grozie i wielkości toczących się walk. Z czasem i to stawało się coraz dalsze, aż zupełnie umilkło. Na masztach po raz pierwszy po latach okrutnej niewoli załopotały flagi biało-czerwone. Byliśmy już wolni. Zawrzała gorączkowa praca - odnotowuje Stanisław Rymarczyk, wyrażając odczucia powszechnie panujące wówczas wśród mieszkańców swojej wsi.

A szczątki niemieckich żołnierzy przeleżały w parkowskiej ziemi w zapomnieniu przez ponad 62 lata. Wreszcie w lipcu 2007 roku zostały ekshumowane przez Stowarzyszenie „Pomost” z Poznania i przeniesione do zbiorowej mogiły wojennej na poznańskim Cmentarzu Miłostowskim. Ekshumację przeprowadzono w porozumieniu z Biurem Informacji i Poszukiwań Polskiego Czerwonego Krzyża. O prowadzonych pracach poinformowany został również Urząd Miejski w Rogoźnie. W trakcie wykopalisk odnaleziono trzydzieści szkieletów, trzy żołnierskie nieśmiertelniki, elementy wyposażenia i przedmioty osobiste żołnierzy.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto