Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Kiedyś ktoś pomógł mi, teraz to ja pomagam"

Jakub Przybysz
Daniel Wiśniewski
Daniel Wiśniewski Archiwum prywatne
Daniel Wiśniewski, kierownik domu dla osób bezdomnych w Gościejewie, kiedyś sam nie miał dachu nad głową. Dzięki swojemu uporowi i ludziom, których spotkał na swojej drodze, dziś sam może pomagać innym

Ma 33 lata, jest szczęśliwym narzeczonym i ojcem. Również w życiu zawodowym jest spełniony. Daniel Wiśniewski kieruje domem dla osób bezdomnych w Gościejewie. Jednak nie zawsze tak było. Los wiele razy nie był dla niego łaskawy. - Daniel to zwyczajny chłopak. Jest osobą bardzo pogodną, uśmiechniętą. Chce pomagać innym, potrzebującym, co jest bardzo fajne. Daniel daje siebie innym, jest człowiek o dużej empatii. Do tego jest bardzo ambitny, ma mnóstwo pomysłów i kocha swoją pracę. To nie jest tak, że po ośmiu godzinach pracy, wychodzi z niej, zamyka drzwi na klucz i zapomina o wszystkim. Daniel swoją pracę czasami przynosi do domu, oboje tym żyjemy - zdradza Ewelina Wiśniewska, partnerka Daniela.

Trudne dzieciństwo

Daniel nie urodził się w Obornikach, ani też w Wielkopolsce. Pochodzi z zupełnie innego województwa. Dzieciństwa nie wspomina dobrze. Miał siedmioro rodzeństwa, a rodzice byli alkoholikami.
- W domu były ciągłe awantury. Rodzice nadużywali alkoholu. Był taki okres, że oboje upijali się i w ogóle się nami nie interesowali. To był najgorszy okres - opowiada Daniel. - Zdarzało się, że rodzice w nocy wysyłali mnie po alkohol. Musiałem pracować, myłem szyby w samochodach na ulicy, a zarobione pieniądze musiałem im oddawać.

Będąc jeszcze nastolatkiem, Daniel zdecydował, że zrobi wszystko, by zmienić swoje życie.
Zaczął więc szukać pomocy u innych osób. O swojej rodzinnej sytuacji opowiedział księdzu oraz wychowawcy w szkole. To jednak nie spodobało się jego rodzicom. - Za karę wyrzucili mnie z domu. Bywało, że spałem na wycieraczce, albo w piwnicy. Później przygarnął mnie ksiądz proboszcz, kilka dni spałem na plebani. Później wychowawca klasy załatwił mi miejsce w internacie przy szkole - wspomina 33-latek.

Ośrodek jak dom

Daniel szukając pomocy, usłyszał o ośrodku Monar-Markot w Rożnowicach. Wówczas jeszcze nic o takich miejscach nie wiedział. - Gdy byłem jeszcze w internacie, ktoś wspominał mi o takim miejscu. W internacie wyszukałem ten ośrodek, spisałem numer telefonu. Jednak nie od razu zdecydowałem się zadzwonić - zdradza obecny kierownik domu dla osób bezdomnych. - Kartkę z numerem telefonu schowałem do spodni. Zadzwoniłem tam dopiero po kilku dniach. Głos w słuchawce powiedział mi, że mam przyjechać, że oni mi pomogą.

Mając wówczas niespełna 19 lat, chłopak wsiadł do pociągu i udał się do Obornik. Pokierowany przez przypadkowe osoby, szedł przez las i dotarł do ośrodka Monar- Markot w Rożnowicach. Tam znalazł schronienie. Pomocną dłoń wyciągnął do niego Marek Stefański, ówczesny dyrektor ośrodka. Dał mu dach nad głową, później namówił na rozpoczęcie studiów, aż wreszcie dał pracę. - Kiedy się trafia do takiego miejsca, najpierw wykonuje się podstawowe zadania. Kadra ośrodka obserwuje nowego podopiecznego, gdy zdobywa do niego zaufanie, powierza mu kolejne zadania. Tak też było w przypadku Daniela. Najpierw pracował na zmywaku, później opiekował się akwarium na świetlicy. Jego chęć zmiany swojego życia spowodowały, że jest dziś jest kierownikiem domu w Gościejewie- wyjaśnia Marzena Kowal, specjalista terapii uzależnień w Monar-Markot Rożnowice.

Daniel konsekwentnie dążył do postanowionego sobie celu. Rozpoczął naukę w szkole policealnej w Rogoźnie, później za namową dyrektora ośrodka poszedł za ciosem i rozpoczął studia. - Przy boku dyrektora Marka Stefaniak, poznawałem pracę pracownika socjalnego. Wciąż pchał mnie do przodu, tłumaczył na czym to wszystko polega, zabierał mnie na konferencję, wreszcie wysłał na studia. Wciąż zapewniał, że będzie mnie wspierał, i tak też było - wspomina Daniel Wiśniewski.

W 2011 roku Daniel został kierownikiem domu dla bezdomnych w Gościejewie.
- Poprzedni kierownik ośrodka, musiał zrezygnować z tej pracy. Wówczas dyrektor Stefaniak poprosił mnie, żebym przejął jego obowiązki. Ja nie chciałem, nie byłem na to gotowy. Ledwo co wyprowadziłem się z ośrodka, a już miałem prowadzić ośrodek, w którym mieszka 80 osób. Bardzo się bałem - opowiada.

Daniel Wiśniewski dziś daje drugą szansę osobom, które podobnie jak on przed laty, znalazły się na rozdrożu dróg. Pomaga osobom bezdomnym odnaleźć sens w życiu i wyjść na prostą.- Kiedyś to ja dzwoniłem do ośrodka z prośbą o pomoc, a teraz do mnie dzwonią szukając wsparcia - opowiada.

Paka dla dzieciaka

Daniel z czasem zapragnął dać światu z siebie jeszcze więcej. Zastanawiał się jak może pomóc dzieciom z ubogich rodzin, zorganizował akcję „Paka dla Dzieciaka”. Razem ze swoimi podopiecznymi z ośrodka przygotowuje paczki dla około 700 dzieciaków z najuboższych rodzin z powiatu obornickiego. Bezdomni wypisują świąteczne kartki z życzeniami, a on zakłada strój świętego Mikołaja i przed Bożym Narodzeniem odwiedza je w domach.
- Rodziny nawet jeśli mają środki z Ośrodku Pomocy Społecznej, to najpierw przeznaczają je na żywienie, dopiero na samym końcu są zabawki dla dzieci i słodycze. Chciałem, aby w tym czasie świąt Bożego Narodzenia, każde dziecko było szczęśliwe - mówi.

W tym roku odbywała się już szósta akcja. Za każdym razem przybiera większą formę. Do akcji włączają się lokalne firmy oraz szkoły. Wszyscy wspólnie przygotowują świąteczne paczki dla potrzebujących. - Nigdy nie zastanawiałem się dlaczego pomagam. Na mojej drodze stanęło wiele osób, które mi pomogły, bez których nie byłoby mnie tutaj. Chyba dobro powraca, chciałbym się odwdzięczyć, niebezpośrednio im, ale innym osobom - puentuje Daniel Wiśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto