Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Legendy z powiatu obornickiego. Duch hrabiego łamał świece w... ludomskim kościele

Błażej Cisowski
Ludomami i okolicznymi wsiami przez ponad 120 lat, aż do roku 1861, władał ród Lipskich herbu Grabie. Pozostałością po nim jest zabytkowy park, a także lokalne legendy zapisane przez folklorystów

Duch hrabiego łamał świece w... ludomskim kościele

Już przed połową XVIII wieku jako właściciele Ludom wymieniani są przedstawiciele szlacheckiego rodu Lipskich herbu Grabie, który w znaczny sposób przyczynił się do rozwoju miejscowego majątku. Członkowie rodu do dziś obecni są w lokalnych legendach, które jednak nie przedstawiają ich w najlepszym świetle.

Pierwszy z Lipskich - Prokop, syn Wojciecha, dzierżył ludomskie dobra prawdopodobnie już w końcu lat 30-tych XVIII wieku i miał trzech synów: Jana, Chryzostoma (rozwinął terytorialnie majątek) oraz Andrzeja. Pod koniec XVIII stulecia posiadłości Lipskich obejmowały Ludomy, Gorzewo, Dąbrówkę Ludomską, Boruchowo, Orłowo, Olędry Ludomskie, młyny Piłka i Smolarz, a także części Wiardunek i Ninina. Po śmierci Chryzostoma w 1808 jego spadkobiercą został syn z drugiego małżeństwa (z Beatrycze Chmielewską) - Ignacy Wawrzyniec Roch Lipski, urodzony w 1783 lub 1789.

Prawa do całego majątku zdobył Ignacy w 1822 i rozwinął w nim na szeroką skalę hodowlę owiec, czym zasłynął w całym Wielkim Księstwie Poznańskim. Był osobą zamożną, a także mającą kontakty w środowiskach niepodległościowych, o czym świadczy chociażby pobyt w jego dobrach w końcu 1831 roku poety i rewolucjonisty Seweryna Goszczyńskiego, na którym ciążył wyrok śmierci za udział w powstaniu listopadowym. Ignacy, ostatni z ludomskich Lipskich, zmarł 16 maja 1861, a wobec braku potomków, majątek sądowym wyrokiem wystawiony został na sprzedaż i trafił w ręce niemieckie.

Pozostałością po Lipskich jest zabytkowy park dworski w Ludomach z przełomu XVIII i XIX wieku, w którym znajdował się niegdyś dwór będący siedzibą rodu. Dzięki działaniom lokalnej społeczności park jest miejscem zadbanym i jedną z wizytówek Ludom. Nie jest jednak jedyną pamiątką po Lipskich, gdyż utrwalili się oni w lokalnych podaniach, zasłyszanych przez folklorystów od miejscowej ludności w końcu XIX i na początku XX wieku. Część z nich zawarta została w książce „Mnisia Góra. Podania i bajki warciańsko-noteckiego międzyrzecza” (Międzychód, 1992) autorstwa dr hab. Wojciecha Łysiaka.

Legendy z powiatu obornickiego

Ignacy Lipski trzymać musiał miejscową ludność w ryzach, gdyż legendy nie przedstawiają go w pozytywnym świetle. Pierwsza, zanotowana przez badacza folkloru i profesora rogozińskiego gimnazjum Ottona Knoopa opisuje wydarzenia, do jakich miało dochodzić wkrótce po śmierci Lipskiego, w nieistniejącym już dziś, starym, drewnianym kościele w Ludomach*.

- W kościele co noc łamana była jedna z sześciu świec stojących w głównym ołtarzu. Duchowny obiecał nagrodę temu, kto wskaże złoczyńcę. Zgłosiło się czterech młodzieńców z Ludom, by czuwać w kościele. O północy zobaczyli, jak duch, w którym poznali zmarłego hr. Lipskiego, wyszedł z podziemnej krypty, gdzie był pochowany, przełamał świecę i zniknął. Duchowny wniósł z tego, że hrabia niegodny jest by spoczywać w tym miejscu oraz chce przekazać, że jego ciało należy zabrać z podziemnej krypty i pochować gdzie indziej. Zrobiono to następnego dnia i od tego czasu świece pozostały nietknięte - czytamy w legendzie.

Kolejne podanie określa Ignacego Lipskiego jako „Okrutnego hrabiego z Dąbrówki Ludomskiej”, a odnotował je również Otto Knoop. Ludzie żyjący w majątku hrabiego mieli być źle opłacani, więc prawie każdej nocy brali sobie z hrabiowskich pól i lasów zboże, warzywa, ziemniaki oraz drewno. Lipski polecić miał swoim wójtom, żeby uważali na złodziei, a każdego złapanego karali.

- Jeden z wójtów złapał jakiegoś mężczyznę i wpadł w taką złość, że na miejscu go zabił. Od tego czasu nie miał spokoju, gdyż ciągle widział zabitego złodzieja przed nim stojącego. Mniemając, że śmierci nieszczęśnika winien jest hrabia, sam zaczął się na jego życie skradać. Gdy ten się o tym dowiedział, zamknął wójta w podziemnym lochu swojego zamku, gdzie nędznie zginął - czytamy.

Jednak po śmierci wójt nie pozostawił hrabiego w spokoju. Co noc miał mu się ukazywać pod postacią dużego czarnego psa, a każdego ranka Lipski miał widzieć pod czarnym krzyżem zawieszonym nad swoim łóżkiem napis: „Zakończysz życie swoje tak, jak ja zakończyłem moje”. W dalszej części legendy dowiadujemy się, że Lipski zamykać miał również innych poddanych w lochach, gdzie umierali z głodu, więc słowa pojawiające się na ścianie w końcu się sprawdziły.

- Pewnego dnia zdarzyło się, że jego własny sługa, któremu nie podobało się to nieludzkie postępowanie swojego pana, sam wepchnął go do tego ciemnego pomieszczenia i zamknął. Hrabia zginął w piwnicy - czytamy w legendzie, która nie ma najmniejszego potwierdzenia w zapiskach historycznych.

Trudno zrozumieć tak jednoznacznie negatywne przekazy dotyczące Lipskiego, oskarżające go o okrucieństwo i mściwość. A kolejna ludowa legenda idzie jeszcze dalej i oskarża go o zapisanie duszy diabłu. Przez to ludomski pan miał stać się bardzo bogaty, gdyż to diabeł przynosił mu pieniądze.

- Sługa hrabiego widział, jak ten każdego ranka wyciągał ze swojego łóżka pieniądze, chociaż wieczorem niczego doń nie wkładał - czytamy w przekazie Knoopa.

Ciąg dalszy legendy jest taki, że o bogactwie Lipskiego usłyszał młody chłop z sąsiedniej wsi. Od „mądrych ludzi” dowiedział się jak zapisać duszę diabłu. Wykonał więc wszystkie niezbędne rytuały i zapisał swoją duszę. Jednak diabły były bogate i biedne, a chłop miał pecha, gdyż trafił na ten drugi typ.

- Kto przepisze się biednemu diabłu, ten z czasem zubożeje, a nieszczęścia będą go prześladowały - głosiła ludowa mądrość zawarta w legendzie.

Chłopa prawie co tydzień spotykało jakieś nieszczęście. Najpierw padł mu koń, później zdechły wszystkie świnie, a po roku zmarł syn. Ostatecznie musiał sprzedać swoje gospodarstwo i opuścić wieś. Przeprowadził się do Bydgoszczy, gdzie w końcu odebrał sobie życie.

* Obecny, pseudogotycki kościół św. Jana Chrzciciela w Ludomach powstał w latach 1868-71 według projektu powiatowego budowniczego Platha. Odnosząca się do Ignacego Lipskiego, zmarłego w 1861 r. legenda o łamanych świecach dotyczy więc poprzedniego kościoła drewnianego. Powstał on w końcu XVII wieku i nosił wezwanie Wszystkich Świętych. W poł. XVIII wieku Prokop Lipski dobudował do kościoła drewnianą kaplicę św. Jana Chrzciciela i za zgodą papieża Benedykta XIV zaprowadził do niej bractwo św. Jana.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto