Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Maria Bukowska chce wyśpiewać własne marzenia

Magdalena Dolatowska
Maria Bukowska pasjonuje się śpiewem i graniem na instrumentach od lat. Bakcyla do muzyki złapała będąc jeszcze w szkole podstawowej. Dzięki babci zaczęła uczęszczać na warsztaty muzyczne

Nie bez przyczyny mawia się, że “muzyka łagodzi obyczaje”, czy “łączy pokolenia”. Każdy może znaleźć w niej coś dla siebie. Muzyka towarzyszy nam przez całe życie, każdego dnia. Poprawia nam humor i wzrusza do łez. Jest przyjemnością której mało kto potrafi się oprzeć. Jest wypełnieniem naszego życia, ukazuje nasze uczucia, przeżycia i doświadczenia. Pozwala odnaleźć niezwykłość w codzienności, jest magiczna i tworzy aurę tajemniczości. Słyszymy ją w sklepie, robiąc codzienne zakupy, w butikach, sklepach obuwniczych, na ulicy w stukocie kół, kołysaniu drzew, a także w śpiewie ptaka.

Dla Marysi Bukowskiej muzyka jest całym światem. Była zawsze obecna w jej życiu w dobrych i złych chwilach jak przyjaciel. Oborniczanka weszła do świata muzyki, kiedy była w szóstej klasie szkoły podstawowej. To właśnie wtedy jej babcia zaprowadziła ją do Obornickiego Ośrodka Kultury, gdzie odbywały się warsztaty wokalne u pana Mariana Żurowskiego. W tym samym czasie zaczęła naukę gry na pianinie. I choć początki były dla niej trudne, wytrwale dążyła do celu. Nastolatka liczyła się z tym, że nauka gry na instrumencie to ciężka praca, wyrzeczenia, a także poświęcenie. Po nieudanych próbach wiele razy chciała odłożyć go na bok, traciła chęci, jednak dzięki motywacji najbliższych, szczególnie mamy, nigdy się nie poddała. Rok później babcia zapukała do jej drzwi, trzymając w dłoniach naprawiony flet poprzeczny.

- Mogłabym powiedzieć, że moja przygoda z muzyką rozpoczęła się już w bardzo młodym wieku, kiedy to w dziecięcym łóżeczku nie dając spać swoim rodzicom, wyśpiewywałam swoje pierwsze arie. Tak jednak nie było. Muzykę pokochałam w szkole podstawowej. Dzięki zaangażowaniu babci zaczęłam poznawać świat melodii na warsztatach wokalnych u pana Mariana. To było wyjątkowe doświadczenie, bo nagle byłam po tej drugiej stronie dźwięku. Nie byłam biernym słuchaczem, a artystą, który zmienia nuty na zachwycające melodie. Muzyka jest jak pierwsza miłość, kiedy potrafimy nie spać, nie jeść. Czasami potrafiłam do nocy grać na pianinie i śpiewać - opowiada oborniczanka.

Pod batutą Krzysztofa Warguły szlifowała swoje instrumentalne umiejętności. Jej amatorska przygoda z muzyką trwała do drugiej klasy gimnazjum. Jednak granie w domowym zaciszu, czy orkiestrze jej nie wystarczało. Miała chęć poznawania nowych instrumentów i poszerzania mojej wiedzy. Pod koniec roku szkolnego zaproponowała rodzicom pójście do szkoły muzycznej. Nim muzyk zacznie grę na jakimkolwiek instrumencie, musi nauczyć się czytania i pisania nut. Marysia czasu na przyswojenie sześciu lat teorii miała kilka miesięcy. W krótkim czasie musiała opanować wiedzę dotyczącą tego, jak długo musi trzymać każdą nutę, jak dzielić i liczyć takty, czy jak poznać oznaczenia intensywności uderzenia poszczególnych fragmentów melodii.

Przed egzaminem w szkole muzycznej siedziała dniami i nocami z babcią nad teorią muzyki, a czas nie był ich sprzymierzeńcem. Po zdaniu pozytywnie egzaminów i dostaniu się do szkoły, była w siódmym niebie. W placówce miała do wyboru puzon, obój, waltornie i fagot. Po przemyśleniu podświadomie przemawiał do niej puzon, jednak nie tylko on zawrócił jej w głowie, dlatego zdecydowała się również na emisje głosu. Tam trafiła pod skrzydła dwóch wspaniałych pedagogów, którzy pomogli jej nadrobić braki w teorii, jak i w graniu na instrumencie, który był dla niej całkiem obcy. Jej pokój jest pełen muzycznych inspiracji. Mieszczą się w nim ukulele, gitary, keybordy, puzon, trąbki, flet poprzeczny oraz pianino. W niedalekiej przyszłości swoją kolekcję chce powiększyć o skrzypce. Nim muzyk zacznie profesjonalną grę na jakimkolwiek instrumencie, jak Marysia zaznacza, musi mieć pojęcie o szerokiej teorii muzycznej.

- Każdy kontakt z instrumentem, na którym się wcześniej nie grało, jest wyzwaniem. Nawet niezwykle utalentowani artyści nie osiągnęliby sukcesów, gdyby nie poświęcony czas wolny przeznaczona na żmudne ćwiczenia. Tylko pasja może dać motywację do ćwiczeń. Nie boję się trudnych wyzwań, czy ciężkiej pracy. Instrument dla muzyka to jak dziecko dla matki. Puzon to moje oczko w głowie, jestem przewrażliwiona na jego punkcie. Mój instrument pokazuje mój szalony i odważny charakter. Dziewczyna i puzon? Rzadko spotykane...A jednak! Nie lubię tkwić w rutynie i monotonności, a puzon nie jest jedyny. Moi rodzice dostają szału, gdy co roku na święta mam nowe pomysły na poznawanie instrumentów - opowiada nastolatka.

Granie na instrumentach, według Marysi, uczy koncentracji, rozbudza kreatywność, poprawia pamięć. Nauka gry jest treningiem dla ciała, uczuć i psychiki. Podczas ćwiczeń muzyk musi mocno się skupić i zaangażować wzrok, słuch, skoordynować ruchy. Gra na instrumencie w orkiestrze, czy zespole wymaga dobrej współpracy pomiędzy każdym z muzyków. Aby utwory brzmiały tak, jak powinny, konieczne, według Marysi, jest słuchanie siebie nawzajem. Poza lekcjami gry na pianinie szkoła muzyczna zapewnia liczne koncerty, audycje i wydarzenia muzyczne, które pozwalają oswoić się jej z występami na scenie. Według nastolatki korzyści płynących z grania jest wiele.

Z pewnością nauczymy się lepszej organizacji czasu, ale też poprawimy swoją zdolność koncentracji, rozwijając równocześnie umiejętność sprawnej selekcji informacji. Gra na instrumencie często polega na jednoczesnym robieniu kilku rzeczy, więc trzeba się nauczyć łączyć różne czynności w jeden efekt. Nie wspominając już nawet o rozwoju kreatywności i kształtowaniu wrażliwości, podczas której gra sprawia ogromną frajdę.

- Druga strona grania na instrumencie wymaga wytrwałości, cierpliwości i systematyczności. Jest to przeciwwaga dla promowanych przez świat szybkich i łatwych zwycięstw bez specjalnego wysiłku. Dobry muzyk wie, że podczas szlifowania gry na instrumencie liczy się jakość, a nie ilość wykorzystanego czasu, dlatego trzeba być dobrze zorganizowanym. W muzyce chodzi o to, by przekraczać własne ramy. Droga jest długa, wyboista, ale warta przejścia- kończy Marysia.

Wokół Bułgarskiej - odcinek nr 7

źródło: gloswielkopolski.pl/x-news.pl.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto