Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy boją się planowanej fermy norek w Przeciwnicy

Błażej Dąbkowski
Zdzisław Ziółek oraz Krzysztof Kaźmierczak mówią, że ferma norek powstanie zaledwie kilkaset metrów od najbliższych domostw
Zdzisław Ziółek oraz Krzysztof Kaźmierczak mówią, że ferma norek powstanie zaledwie kilkaset metrów od najbliższych domostw B. Dąbkowski
Planowana budowa fermy norek w Przeciwnicy wzbudza ogromne kontrowersje i emocje. Czy inwestycja może zburzyć ekosystem pięknych terenów nad Samicą?

Nawet 77 tysięcy drapieżnych i ekspansywnych norek amerykańskich może się pojawić w miejscowości Przeciwnica, położonej na skraju puszczy Nadnoteckiej. Ferma, którą planuje otworzyć ukraiński przedsiębiorca od kilku miesięcy budzi wielki sprzeciw i kontrowersje wśród mieszkańców, myśliwych oraz lokalnych społeczników. Czego się obawiają? Smrodu, hałasu, a przede wszystkim zagrożenia dla dzikich zwierząt żyjących w lasach oddalonych zaledwie o kilkaset metrów od planowanej inwestycji.

- Przeciwnica, Ruks Młyn, Niemieczkowo, Popówko, Urbanie, Sławienko, mieszkańcy wszystkich okolicznych wiosek sprzeciwiają się budowie fermy - wylicza Zdzisław Ziółek, jeden z inicjatorów protestu.

Jego zdaniem nawet najlepsze zabezpieczenie obiektu nie uchroni przed ucieczkami drapieżnych ssaków, które mogą zaburzyć miejscowy ekosystem. Tak twierdzą również myśliwi dbający o zwiększenie ilości zajęcy na tym terenie.

- Od kilku lat wdrażamy ten program za pieniądze z Urzędu Marszałkowskiego. Co roku wypuszczamy w las około 60 zwierząt. Jeśli pojawią się tu norki, te zające po prostu wyginą - denerwuje się Krzysztof Kaźmierczak z koła łowieckiego "Szarak".

Co ciekawe, obawy mieszkańców miał uspokoić profesjonalny raport o oddziaływaniu planowanego przedsięwzięcia na środowisko. Jednak jego lektura tylko wzmogła niechęć do postawienia fermy w Przeciwnicy. Jak podkreśla Krzysztof Kaźmierczak, jest on przygotowany tendencyjnie i nierzetelnie.

- Zostały w nim pominięte fakty, które by mogły świadczyć na niekorzyść inwestora. Nie pojawia się w nim informacja o rezerwacie skrzypów olbrzymich, o gniazdach chronionych ptaków, orła bielika i kani rudej. Działalność norek może doprowadzić do tego, że ptaki wyprowadzą się stąd - mówi przedstawiciel koła łowieckiego z Popówka.

Tymczasem lista zarzutów jest znacznie dłuższa, bowiem z dokumentu wynika, że w pobliżu fermy nie znajdują się żadne obiekty wpisane do rejestru zabytków. Co ciekawe, nie dalej niż kilkaset metrów od planowanej inwestycji leży... zespół dworsko- parkowy w Niemieczkowie, zabytek z początku XVIII w. Jak się dowiedzieliśmy, inwestorem jest firma Noros, mająca swoją siedzibę w Szymankowie. Tam też pod inną nazwą (Nortex) ukraiński biznesmen prowadzi... fermę norek. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, jednak na nasze pytania odpowiedział jeden z pracowników firmy. Uważa on, że raport jest rzetelny, a protestujący ludzie nie powinni obawiać się ssaków.

- Ferma w Przeciwnicy będzie nowoczesna, zrobimy też zabezpieczenie w postaci dwóch płotów. Nie chcemy mieć tam wrogów, dlatego dołożymy wszelkich starań, aby zwięrzęta nie uciekały z klatek - zapewnia Igor Gawriłow z Norteksu.

Tyle teoria, bo jak się okazuje, praktyka może wyglądać zgoła inaczej. - Zwierzęta są wyciągane z klatek kilka razy w miesiącu. Są bardzo zwinne i sprytne, więc z łatwością wymykają się z rąk. Nie potrafiły ich zatrzymać nawet dwa rzędy płotów i psy. Śmierdzą nie tylko odchody norek, ale także karma, która jest robiona z rybich i kurzych odpadów - mówi nam jeden z byłych pracowników fermy w Szymankowie, do którego udało nam się dotrzeć.

- Zapach rzeczywiście jest intensywny, ale nie nazwałbym go smrodem. Jeśli mieszkańcy Przeciwnicy chcą to sami sprawdzić, to zaprosimy ich do Szymankowa - odpowiada Igor Gawriłow.

Jak się dowiedzieliśmy od rzecznika Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Poznaniu, raport wzbudzający kontrowersje musiał być dwukrotnie uzupełniany. - Wypowiedzieliśmy się w tej sprawie pod względem ochrony środowiska, teraz właściwym organem do podjęcia decyzji jest burmistrz - informuje Tomasz Dąbkowski, rzecznik RDOŚ.

By ferma nie powstała inwestor musiałby nie otrzymać pozytywnej decyzji o lokalizacji pod zabudowę.

Na wojnę z norkami!
Przeciwko drapieżnikom ekolodzy coraz częściej wytaczają działa. Parki narodowe w Polsce nie potrafią sobie poradzić z plagą amerykańskich norek. Zwierzęta wyrządzają coraz więcej szkód w pięciu parkach narodowych: Biebrzańskim, Narwiańskim, Drawieńskim, Ujście Warty oraz Słowińskim. Drapieżniki są tam bezlitosne wobec ptaków wodno-błotnych i ich siedlisk. Przyrodnicy zamierzają zbadać, jaka ilość norek amerykańskich wyrządzająca szkody w parkach narodowych pochodzi z hodowli.

Szczególnie tyczy się to Ujścia Warty, gdzie w pobliżu znajduje się ferma tych zwierząt. W odróżnieniu tych dzikich od hodowlanych mają pomóc specjalne badania genetyczne. Podobne działania będą dotyczyć szopa pracza, który dotarł do polskich parków z Niemiec i staje się groźny dla wielu ptaków i gryzoni.

W krajach Europy Zachodniej (m.in. ze względów etycznych): Danii, Austrii, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii wprowadzono zakaz hodowli norek. W Holandii restrykcyjne przepisy niemal uniemożliwiają powiększenie istniejących farm i powstanie nowych.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto