Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkanka Ocieszyna została dawcą szpiku. Choć zrobiła coś wielkiego, nie czuje się bohaterką

Daria Przybysz
Daria Przybysz
Taką wiadomość słyszy niewielu. Joanna odebrała telefon z fundacji dowiadując się, że może uratować ludzkie życie. Nie wahała się ani przez chwilę. Ocieszynianka została dawcą szpiku.

Joanna Nowak z Ocieszyna została dawcą szpiku.

Joanna dołączyła do grona mieszkańców naszego powiatu, którzy stanęli przed niewielką szansą uratowania ludzkiego życia. Mieszkanka Ocieszyna w styczniu podzieliła się swoim szpikiem kostnym ze swoim genetycznym bliźniakiem.

- Czułam, że spotkało mnie swojego rodzaju wyróżnienie i szczęście - mówi Joanna Nowak. - Świadomość, że robię coś dobrego dla drugiej osoby, coś, co ratuje jej życie, daje ogromną satysfakcję i motywację do robienia dalszych dobrych rzeczy.

Joanna do bazy potencjalnych dawców szpiku kostnego trafiła już kilka lat temu. Gdy przestała już wierzyć, że jej szpik będzie potrzebny... zadzwonił telefon.

- Nie mogłam uwierzyć, w to co słyszę i w pierwszej chwili zaczęłam się zastanawiać, czy to jakiś żart lub pomyłka, bo wydawało mi się, że to już mi się nie zdarzy - wyjaśnia mieszkanka powiatu obornickiego.

Telefon z Ośrodka Dawców Szpiku Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu Joanna odebrała pod koniec października ubiegłego roku.

- Byłam akurat w pracy. Uprzejma pani poinformowała mnie, że jestem wytypowana jako dawca szpiku dla polskiego biorcy i zadała pytanie, czy wyrażam zgodę na przeprowadzenie procedury potwierdzenia zgodności tkankowej, co w praktyce oznaczało pogłębione badania krwi i szczegółowy wywiad lekarski - opowiada kobieta.

Joanna dołączyła do grona szpikowych bohaterów

Joanna nie wahała się ani chwili. Zgodziła się. Choć miała trochę obaw odnośnie metody poboru szpiku. W grudniu zapadła decyzja. Szpik miał zostać pobrany metodą aferezy, czyli oddzielenia w specjalnym urządzeniu komórek krwiotwórczych z krwi obwodowej. Kobieta przez kilka dni przygotowywała swój organizm do tego wielkiego dnia.

- Przez cztery dni przed pobraniem przyjmowałam w formie iniekcji czynnik wzrostu szpiku. Lek ten miał za zadanie pobudzić szpik w moich kościach do wyrzucania komórek krwiotwórczych do krwiobiegu. Po nim czułam bole stawów i kości, jak przy grypie - przyznaje.

W końcu nadszedł dzień poboru szpiku. Pewnego styczniowego poranka pod dom Joanny zajechała karetka pogotowia.

- Karetka zawiozła mnie do szpitala. Po wykonaniu niezbędnych badań podłączono mnie do separatora. Do żyły w prawym łokciu miałam założony wenflon z drenem, którym krew płynęła do separatora, a do żyły w lewym łokciu wracała krew z separatora po oddzieleniu komórek krwiotwórczych - relacjonuje.

Cała procedura trwa 6 godzin. Personel medyczny zadbał, aby Joanna przez ten czas czuła się komfortowo.

- Leżałam na wygodnym łóżku, mogłam oglądać telewizję, słuchać muzyki lub audiobooka. Byłam pod opieką sympatycznej pielęgniarki, która nadzorowała cały proces i dbała o moje samopoczucie. Po pobraniu zostałam jeszcze godzinę na obserwacji z podłączoną kroplówką ze składnikami mineralnymi. Do domu również wróciłam karetką - zdradza Joanna.

Mieszkanka Ocieszyna przyznaje, że po zabiegu czuła lekkie osłabienie. Trwało to jednak jeszcze tylko kolejnego dnia. Następnej doby już wróciła do pełni sił.

Joanna dołączyła do grona szpikowych bohaterów. Choć jak sama przyznaje nie czuje się bohaterką.

- Oddanie szpiku było dla mnie fantastycznym przeżyciem. Dało mi poczucie, że życie ma sens - wyznaje kobieta.

Kobieta zachęca do zarejestrowania się w bazie potencjalnych dawców szpiku

Joanna nie zna osoby, która potrzebowała jej pomocy. Wie jednak, że jest to dorosła kobieta z Polski.

- Często myślę o niej, o mojej genetycznej bliźniaczce, chciałabym, aby wyzdrowiała, jednak o stanie jej zdrowia mogę dowiedzieć się najwcześniej 6 miesięcy po pobraniu. Po dwóch latach mogę starać się o poznanie jej tożsamości, jeśli wyrazi na to zgodę. Takie informacje uzyskałam z Ośrodka Dawców Szpiku - mówi ocieszynianka.

Joanna wiedzie spokojne życie. Ma kochającego męża i dwóch wspaniałych synów. Uwielbiają razem spędzać czas. Latem jeżdżą rowerem i na rolkach, zimą zaś na nartach i łyżwach. Cieszą się wspólną każdą chwilą. Kobieta ma jednak za sobą także negatywne doświadczenia.

- W mojej rodzinie kilka osób chorowało na nowotwory złośliwe i niestety po wielu miesiącach, a nawet latach leczenia nie pokonywali choroby. Byłam współuczestnikiem cierpienia i problemów wynikających w trakcie leczenia onkologicznego - zdradza ocieszynianka, po czym dodaje: - Miałam świadomość, że w chorobach onkologicznych przeszczep szpiku jest jedyną nadzieją na wyzdrowienie i życie, dlatego decyzja o zapisaniu się do bazy dawców, a właściwie oddanie krwi w centrum krwiodawstwa i wypełnienie dodatkowego kwestionariusza, przyszło mi bardzo naturalnie.

Joanna wie, że w jej najbliższym otoczeniu jest wiele osób, które również czekają na telefon z fundacji.

- Wśród moich znajomych jest wielu zarejestrowanych potencjalnych dawców szpiku. Oni też zrobili pierwszy krok, aby dać komuś szansę na życie. Teraz czekają na swojego biorcę. Gorąco zachęcam również innych wahających się, aby zrejestrowali się w bazie dawców. Dla nas to tak niewiele, a innym może pomóc wygrać walkę o życie - puentuje kobieta.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto