Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Morasko - Widok pługu jest jak święto

Andrzej Janas, Bartosz Trzebiatowski
Adam Urbański z Moraska: – Dla nas przyjazd pługu to święto...
Adam Urbański z Moraska: – Dla nas przyjazd pługu to święto... Janusz Romaniszyn
Poznaniacy z peryferyjnie położonych dzielnic miasta czują się pokrzywdzeni. Powtarza się bowiem sytuacja z minionej zimy, kiedy na przyjazd pługu śnieżnego musieli czekać jak na zmiłowanie. Co bardziej niepokojące, drogowcy wydali już 8 z 28 milionów złotych z budżetu na walkę ze śniegiem. A przecież kalendarzowa zima jeszcze się nie rozpoczęła...

– W minionym tygodniu przeżywaliśmy deja vu – mówi Adam Urbański, mieszkaniec Moraska. – Na ulicę Huby Moraskie przyjechał pług, który po chwili zapadł się na bagnistym terenie. Kierowca myślał, że tam, gdzie były wyjeżdżone przez auta ślady prowadzi droga. A to był tylko skrót, z którego korzystają mieszkańcy. Znów usłyszeliśmy, że są z nami problemy i długo się pługu nie doczekamy. Przypomnę, że podczas minionej zimy kilka rodzin przez kilka dni nie mogło wyjechać z domu, bo nikt nie usunął zasp. A na ulicy Lewandowskiego do pożaru nie mogła dojechać straż, bo także droga nie była odśnieżona. Zaczyna nas to irytować, bo płacimy takie same podatki jak poznaniacy ze śródmieścia, a jesteśmy traktowani jak zło konieczne – dodaje.

Kłopoty z oczyszczeniem ulicy Huby Moraskie potwierdza Dorota Wesołowska, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich. – Pojazd ugrzązł tam i dopiero dzień później mogliśmy przyjść z pomocą mieszkańcom tej ulicy. Było to tak zwane zlecenie interwencyjne. Przypomnę, że drogi gruntowe, a taką jest ta ulica, nie są objęte systemem zimowego utrzymania. Wysyłamy tam pługo-solarki tylko na prośbę mieszkańców. Oczywiście nie zjawią się one tam natychmiast. Pierwszeństwo mają drogi układu strategicznego, podstawowego i lokalnego.

– Ten system jest zły i trzeba go zmienić – irytuje się Olaf Basiński, mieszkający na Umultowie. – U nas pługi można zobaczyć wyłącznie na ulicy Naramowickiej. Choć przy tej ulicy nie ma chodników, śnieg jest spychany na pobocze i piesi są zmuszeni maszerować ulicą. Czy tak drogowcy wyobrażają sobie zapewnianie bezpieczeństwa? Zależy nam na regularnym odśnieżaniu także lokalnych ulic, bo z nich ludzie też muszą się wydostać do pracy – dodaje.
Jak wynika z sygnałów naszych czytelników zimowy sprzęt na razie omija drogi lokalne, choć objęte są one systemem zimowego utrzymania.

– W tym roku na ulicę Strzelińską na Junikowie pług przyjechał w tę sobotę, dziesięć dni po ataku zimy – twierdzi Marian Spychlik, dodając, że sprzęt pracuje głównie na ulicy Grunwaldzkiej.

– W roku ubiegłym nasze ulice były regularnie posypywane piaskiem i jakoś dało się jeździć. W tym roku to koszmar – mówi pan Marian.
Podobne sygnały dotarły do naszej redakcji ze Szczepankowa, Spławia i Umultowa

W październiku pisaliśmy, że Zarząd Dróg Miejskich obawia się, że w przypadku długiej i mroźnej zimy może zabraknąć pieniędzy na odśnieżanie dróg osiedlowych.

Choć w ZDM twierdzą, że 28 milionów złotych zapisanych w budżecie na ten cel zupełnie wystarczy, to jak się dowiedzieliśmy wydano już z tej puli 8 milionów złotych, czyli prawie 30 procent całości. A do początku kalendarzowej zimy zostało jeszcze ponad dziesięć dni.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto