Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OBORNIKI - Kierowcy tracą nerwy na obornickich drogach

Marta Koźlik
Most jest nie tylko wąski, ale także bardzo śliski
Most jest nie tylko wąski, ale także bardzo śliski Marta Koźlik
Liczne progi zwalniające, wąski i śliski most oraz zakorkowane skrzyżowania - to tylko kilka miejsc, których kierowcy woleliby unikać.

Samochodów na naszych drogach z roku na rok przybywa. Wielu kierowców, którzy każdego dnia muszą pokonywać obornickie drogi, traci wiele czasu i nerwów. Sporo bowiem w naszym mieście jest miejsc, które lepiej omijać dużym łukiem, bo ich rozwiązania są często po prostu absurdalne - zamiast pomagać w płynnej jeździe, skutecznie utrudniają życie kierowcom.

Numer jeden na liście od dawna utrzymuje tak zwany ,,mały most". Gdy na początku kwietnia tego roku rozpoczął się jego kapitalny remont, wielu kierowców miało nadzieję, że wreszcie coś w tym miejscu się zmieni. Cierpliwie znosili więc ogromne korki spowodowane zamknięciem mostu i z radością oczekiwali na finał remontu. I rzeczywiście, otwarty w czerwcu most, wygląda znacznie ładniej niż przedtem. Cóż jednak z tego, skoro jeździ się po nim koszmarnie, skoro nadal jest na nim zdecydowanie za wąsko?

- Rzeczywiście zgłoszenia o urwanych lusterkach na tak zwanym ,,małym moście" zdarzają się dość często - mówi Marcin Marcinkowski, rzecznik prasowy KPP w Obornikach. - Zazwyczaj wina jest obustronna.

Wystarczy bowiem, że dwa mijające się pojazdy za bardzo zbliżą się środka i problem gotowy. Do tego zdarzają się kierowcy, którzy na most wjeżdżają nawet busami. Wtedy lepiej w ogóle do nich się nie zbliżać.

- Pamiętam nawet przypadek, że most ten chciał pokonać kierowca autobusu - dodaje Marcin Marcinkowski. - Policja dość często więc patroluje tę okolicę.
Jak się jednak okazuje największą głupotą było zastąpienie cementowej nawierzchni mostu na drewnianą. To bowiem zaskutkowało tym, że nawierzchnia często jest bardzo śliska. Najgorzej jest w tym miejscu rano po opadach deszczu, gdy setki mieszkańców Obornik jedzie do pracy. Wtedy nawet przy lekkim hamowaniu kierowca z łatwością może stracić kontrolę nad pojazdem. Aż strach pomyśleć, co będzie gdy przyjdzie zima.

Kolejnym utrapieniem kierowców są niektóre skrzyżowania. Zdecydowanie najgorzej jest na przecięciu ulicy Czarnkowskiej z Szymańskiego.

- Korki tworzą się tam przede wszystkim przez to, że coraz więcej osób jeździ na ciągle rozbudowujące się jeszcze osiedle - dodaje Marcin Marcinkowski.
Największy ruch jest tam więc w godzinach szczytu, wtedy w rozładowaniu korku nie pomaga nawet sygnalizacja świetlna. Wiele osób twierdzi, że gdy światła są wyłączone ruch odbywa się nawet sprawniej niż przy włączonych. Nie mogą się jednak z tym zgodzić osoby jadące od strony Rynku. Oni przepuszczając, będące na drodze głównej pojazdy, wielokrotnie muszą wymuszać pierwszeństwo lub liczyć na to, że ktoś im ustąpi. W przeciwnym razie mają stracone co najmniej kilka minut w oczekiwaniu na swoja kolej.

Skrzyżowanie to jest też zmorą dla kierowców tirów. Ostry zakręt na koniec Szymańskiego sprawia, że aby wjechać w Czarnkowską, tiry muszą zająć oba pasy. Ruch znów jest więc wstrzymany.

- Nie ma w Obornikach skrzyżowania na którym dochodzi do rekordowo dużej ilości wypadków - zauważa rzecznik policji. - Zdarzają się na wszystkich i zazwyczaj są spowodowane tym, że kierowcy nie patrzą na znaki.

Oborniki to też miasto z bardzo dużą ilością progów zwalniających. Najwięcej jest ich na osiedlach. Na Drodze Leśnej zanim dojedzie się do ostatniego bloku, trzeba pokonać aż cztery. W dodatku przed niektórymi z nich w ogóle nie ma znaków informujących o uskoku. Przy blokach na Armii Krajowej znajduje się natomiast "wysłużony" już próg, który jest tak wysoki, że nawet przy minimalnej prędkości, prawie każdy pojazd zahacza o niego podwoziem. Nikt jednak tego nie zmienia.

Do furii kierowców doprowadza też sygnalizacja świetlna przy pasach na ulicy Armii Poznań. W tym miejscu dla pieszych założona jest sygnalizację wzbudzana. Zgodnie z założeniem więc, kierowcy powinni mieć czerwone światło tylko wtedy, gdy ktoś chce przejść. Niestety często zdarza się tak, że czerwone zapala się nawet wtedy, gdy w obrębie przejścia nikogo nie ma, gdy nikt wzbudzenia nie wdusił. Pojazdy muszą więc zatrzymywać się bez sensu, odczekać kilka sekund i dopiero potem mogą ruszać dalej.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto