Jubileusz 70-lecia zawarcia związku małżeńskiego, to dar od losu, którego doczekują tylko nieliczne pary. Należą do nich państwo Janina i Franciszek Janusowie, którzy należą do najstarszych mieszkańców Parkowa i z tą właśnie miejscowością złączyli swoje wszystkie wspólne lata, wychowując tu ośmioro swoich dzieci i prowadząc gospodarstwo rolne.
Państwo Janusowie są skarbnicą wiedzy na temat dziejów swojej miejscowości, gdyż nie dość, że od 80-ciu lat są jej naocznymi świadkami, to jeszcze zachowują niezwykłą bystrość umysłu oraz znakomitą pamięć.
Oboje pochodzą jednak z Małopolski, a do Parkowa przybyli w 1937 roku w ramach rządowej akcji osadniczej związanej z tworzeniem gospodarstw-poniatówek na rozparcelowanych gruntach państwowego majątku Wełna. Pani Janina urodziła się w roku 1924, a pan Franciszek rok później. Oboje znakomicie pamiętają więc wyjazd ze swoich rodzinnych stron i osiedlenie się w Parkowie, w nowo powstałych gospodarstwach, składających się z domu, obórki i stodoły (w ich gospodarstwie oryginalna stodoła zachowała się do dziś) oraz areału gruntów uprawnych. - Do przesiedlania się do Wielkopolski na korzystnych warunkach zachęcano nas na zebraniach. Ojciec się na to zdecydował i całą rodziną przenieśliśmy się do Parkowa, dotychczasowe gospodarstwo sprzedając - wspomina pan Franciszek.
Rodzina Janusów osiedliła się w poniatówce przy Drodze Józefinowskiej. Po sąsiedztwie swoje gospodarstwo nabyła rodzina Sołtysów, z której pochodzi pani Janina. Tym sposobem przyszli małżonkowie się zapoznali. Przed wojną zdołali jeszcze poznać legendarne dla lokalnej społeczności postacie kierownika szkoły Władysława Peniera i proboszcza Józefa Palmowskiego, którzy zginęli w obozach koncentracyjnych.
Wojna nie była łaskawa również dla rodzin obu przyszłych małżonków. - Jako rolników i mieszkańców poniatówek wysiedlano nas w pierwszej kolejności do Generalnego Gubernatorstwa, ale najpierw zostaliśmy wywiezieni w bydlęcych wagonach do obozu w Konstantynowie koło Łodzi. Nawet poduszki dziecku nie pozwolili zabrać. Było to we wrześniu 1940 roku, krótko po tym jak mój ojciec, uczestnik kampanii wrześniowej, wrócił z niewoli - wspomina pani Janina, dodając, że jej ojciec Jan Sołtys walczył w I wojnie światowej w armii austriackiej, a później w armii Hallera, z którą w 1919 roku wrócił do Polski.
Na gospodarstwa obu wysiedlonych rodzin w Parkowie sprowadzono niemieckich osadników. Rodzina Janusów wojnę spędziła w dwóch różnych miejscach. - Ja byłem z ojcem, pracowaliśmy u gospodarzy, u których mieszkaliśmy, a mama osobno z dwiema siostrami. Początkowo traktowano nas tak, jakbyśmy zostali przesiedleni za karę, za to, że coś przewiniliśmy - opowiada pan Franciszek.
Z kolei pani Janina trafiła z GG na prace przymusowe do Niemiec. - Pracowałam u Niemców z siostrą w miejscowości Gera w Turyngii. Ona w kuchni, a ja w gospodarstwie. Na miesiąc otrzymywałyśmy po 10 marek. Cieszę się, że przeżyłam ten okres i mogłam wrócić. Niektórzy u Niemców mieli nawet dobrze, bo ludzie u których się pracowało, trafiali się i dobrzy i źli - mówi pani Janina, która wróciła do Parkowa we wrześniu 1945 roku.
Janina i Franciszek Janusowie pobrali się 3 lutego 1948 roku w urzędzie stanu cywilnego w Rogoźnie. Dzień później, w kościele parafialnym w Parkowie odbył się ślub kościelny, którego udzielił im ks. proboszcz Florian Łodzig. Rozpoczęli wspólne życie, z którego dziś są szczęśliwi. Wspólnie pracowali w gospodarstwie i wychowywali ośmioro dzieci, a ilość ta jest dla nich pewnego rodzaju symbolem, gdyż oboje pochodzą z rodzin, w których było po ośmioro rodzeństwa. Mają też ośmioro wnuków.
Pan Franciszek, poza pracą w gospodarstwie, przez 30 lat dodatkowo pracował w Polskich Kolejach Państwowych, będąc między innymi dróżnikiem na stacji w Rożnowie.
W lokalnej społeczności państwo Janusowie zawsze mieli opinię osób nie odmawiających pomocy, uczynnych i bardzo pracowitych, a przy tym gościnnych i serdecznych. Mieszkają w solidnym domu, który wspólnym wysiłkiem wznieśli na miejscu niewielkiej poniatówki, i który z chęcią odwiedzają wszyscy ich potomkowie.
Dziś, z perspektywy wielkiego życiowego doświadczenia, spoglądają na świat spokojnie i z dystansem. Cieszą się nie tylko swoją obecnością, wzajemną miłością i zaufaniem, wspomnieniami wspólnie przeżytych lat i razem doświadczanych radości oraz trosk, ale również troskliwą opieką, jaką mają zapewnioną ze strony kochających ich dzieci i wnuków.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?