Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Patryk Wierzbicki: "Moja piłkarska przygoda rozpoczęła się na obornickim Rynku"

Daria Przybysz
Daria Przybysz
Ambicja, pasja i talent - te trzy elementy już ponad 20 lat temu przywiały Patryka Wierzbickiego na stadion przy ul. Objezierskiej. Swoją piłkarską przygodę oborniczanin rozpoczął w zespole prowadzonym przez Stefana Hoefta. Przez wiele był zawodnikiem Sparty Oborniki. W sobotę, 19 listopada zakończył swoją karierę.

Patryk Wierzbicki: "Moja piłkarska przygoda rozpoczęła się na obornickim Rynku"

Patryk Wierzbicki, bo jego historię tutaj opowiadamy, w sobotę po ostatnim meczu Sparty Oborniki w rundzie jesiennej zakończył swoją piłkarską karierę. Problemy ze zdrowiem uniemożliwiają mu dalsze wspieranie kolegów na boisku. Jednak jak sam wyznaje był to czas spędzony w gronie bliskich znajomych, którym przyświecał ten sam cel, a w ich sercu na zawsze wyrysowała się biało-zielona "eSka".

Początki piłkarskiej przygody

Piłkarska przygoda Patryka rozpoczęła się już w wieku dziecięcym, w piłce nożnej zakochał się już jako kilkolatek. Z grupą znajomych z podwórka spędzał czas na "kopaniu" piłki.

- Grywaliśmy na obornickim Rynku. Jeszcze na czerwonej cegle. Znajdujące się na nim ławki i fontanna służyły nam jako bramki. Później przenieśliśmy się nad Wartę, na Aplagę. Rodzice stworzyli nam tam boisko, zbudowali bramki. Tam spędzaliśmy każdą wolną chwilę - opowiada były już zawodnik Sparty Oborniki.

Boisko stało się drugim domem oborniczanina. Wracając do domu ze szkoły, rzucał plecak, skrzykiwał się z kolegami i grał. Niemalże każdego dnia, przez wiele godzin.

Oborniczanin, gdy miał 11 lat wszedł w szeregi obornickiego klubu. Na boisku przy ul. Objezierskiej pod bacznym okiem trenera Stefana Hoefta doskonalił swoje umiejętności.

- Zaczynałem jako bramkarz, Jednak już po kilku treningach trener stwierdził, że chce zobaczyć jak sobie radzę w polu. Jego zdaniem to tam było moje miejsce, i tak już zostało - opowiada Patryk Wierzbicki.

Oborniczanin przyznaje, że gra w klubie wiązało się z wieloma poświęceniami.

- W klubie, podczas treningów i meczów obowiązywały pewne zasady. Poznawaliśmy reguły gry i musieliśmy się ich trzymać. Wówczas z naszej gry zniknęli już bramkarze "lotni" - wspomina.

Najcieplej 30-latek wspomina jednak grę w zespole tworzonym przez Stanisława Manickiego.

- To były najlepsze lata mojego piłkarskiego życia. Chodziłem wówczas do klasy sportowej w Szkole Podstawowej nr 2 w Obornikach. Moi koledzy z klasy również byli zawodnikami Sparty. Stanisław Manicki był naszym wychowawcą w szkole i trenerem w klubie. Byliśmy ze sobą bardzo związani, spędzaliśmy ze sobą wiele czasu. W tym czasie zawiązały się między nami przyjaźnie, takie na całe życie - opowiada.

Pierwsze sportowe sukcesy

O drużynie, w której grał Patryk było wówczas bardzo głośno. Młodzi zawodnicy prowadzeni przez swojego mentora odnosili wiele sukcesów.

- Byliśmy pierwszym obornickim zespołem juniorów, który awansował do Wielkopolskiej Ligii. Byliśmy świetnie przygotowani. Nie brakowało nam ambicji i chęci do gry. Odnosiliśmy kolejne sukcesy - opowiada Wierzbicki.

Wreszcie nadszedł wyczekiwany czas, przejścia do drużyny seniorów. Jednak jak się później okazało, był to bardzo duży przeskok młodego zespołu. Zdobyte dotąd umiejętności przestały wystarczać.

Doskonale pamiętam mecz we Wróblewie. Przegraliśmy tam wówczas 10:0. Bardzo często wspominamy to spotkanie. Nie mogę sobie darować tego wyniku. Pojechaliśmy do małej miejscowości i zostaliśmy tak boleśnie pokonani - zdradza oborniczanin.

Z czasem drużyna zaczęła się podnosić. Młodzi ambitni zawodnicy zaczęli odnosić swoje pierwsze małe sukcesy. Jednak przygoda Patryka wówczas została przerwana.

- Doznałem urazu kolana. Konieczna była operacja. Czas zabiegu się wydłużał. Dopiero po 7 latach trafiłem na stół operacyjny - opowiada.

Ambicja i talent ponownie przywiały go na ul. Objezierską

Po kilkumiesięcznej rehabilitacji Patryk ponowie zawitał na stadionie przy ul. Objezierskiej. W międzyczasie jednak piłka wciąż była obecna w jego życiu. Grał w amatorskich ligach, jak chociażby obornicka liga Red Box. Wówczas jednak wyłącznie jako bramkarz.

- Niewiele osób we mnie wówczas wierzyło. Wciąż słyszałem, że już na pewno nie wrócę. To ich gadanie mnie motywowało jeszcze bardziej. Chciałem wrócić i im pokazać, że jeszcze piłkarsko się liczę - zdradza Patryk Wierzbicki.

Początki jednak nie były łatwe. Patryk powrócił do Sparty jako bramkarz. Po kilku meczach, razem z trenerem podjął decyzję, że spróbuje wzmocnić drużynę w polu.

- Pierwsze mecze siedziałem "na ławce rezerwowych". Bardzo dołujące były te tygodnie, w których ciężko trenowałem, jeździłem z zespołem na wyjazdy, a nie pojawiłem się na murawie, ani na minutę. Z drugiej strony za cel postawiłem sobie przekonać do siebie trenera podczas treningów. Tak też się stało, trener wreszcie we mnie uwierzył - dodaje oborniczanin.

Problemy zdrowotne przerwały karierę oborniczanina

Patryk szybko udowodnił, że jest zawodnikiem, którego Sparta potrzebuje. Bardzo często wpisywał się na listę strzelców. W sobotę, 19 listopada Wierzbicki na stałe pożegnał się z obornickim klubem.

- Od dłuższego czasu mam problemy z kręgosłupem. Niemalże po każdym treningu i meczu uskarżałem się na bardzo silny ból. Z rwą kulszową to już się zaprzyjaźniłem. Musiałem więc podjąć decyzję - zdrowie, czy pasja. Mam córkę, mam dla kogo być jeszcze sprawnym. Dlatego musiałem zrezygnować. Nie była to łatwa decyzja. Piłka nożna jest moją wielką pasją - wyjaśnia były już zawodnik Sparty.

Najważniejsze jest wsparcie rodziny

Patryk ma sześcioletnią córkę Liliannę. Dziewczyna towarzyszyła tacie w jego piłkarskiej przygodzie. Bardzo często bywała na jego meczach.

- Była również na moim ostatnim meczu. Bardzo się cieszę, że mam obok siebie dwie wyjątkowe osoby. Zarówno żona, jak i córka są dla mnie bardzo dużą motywacją. Staram się spędzać z nimi bardzo dużo czasu, a tego mi ostatnio też trochę brakowało - zdradza.

Patryk marzy, aby jego córka odziedziczyła po nim miłość do sportu. Dziewczynka wykazuje zainteresowanie jazdą konną.

- Mam jednak nadzieję, że w przyszłości może będzie grała w piłkę ręczną. Chcemy z żoną, aby była szczęśliwa, ale zważając na jej predyspozycje staramy się jej już coś podpowiadać - wyznaje Patryk.

30-latek zapewnia, że Sparta Oborniki na zawsze pozostanie w jego sercu. Będzie kibicował swoim kolegom z trybun, tak często jak tylko będzie to możliwe.

Patryk Wierzbicki: "Moja piłkarska przygoda rozpoczęła się n...

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto