Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pieniądze, a nie ludzie

Daria Goszcz
Daria Goszcz
Najpierw zniknął prom, później łódź. Niczym bańka mydlana zniknęły też deklaracje urzędników. Mieszkańcy Dołęgi i Ruksa nie mają jak przedostać się na drugą stronę Warty

Przeprawy promowej w Kiszewie nie będzie. Mieszkańcy Dołęgi i Ruksa nie mogą przedostać się na drugą stronę Warty, gdzie znajduje się ich centrum życiowe. To w Kiszewie robią zakupy w sklepie spożywczym, to tam uczęszczają na msze święte do kościoła, to w tamtejszej szkole uczą się ich dzieci. To jednak urzędników nie przekonuje. Wciąż przystają przy swoim twierdząc, że to zbyt duża kwota a sprawa dotyczy tylko kilku mieszkańców.

Jednak wcześniejsze deklaracje wyglądały zupełnie inaczej. Na spotkaniach z mieszkańcami, na sesjach, czy w formalnych pismach zapewniali, że - dokładają wszelkich możliwych starań dla przywrócenia funkcjonowania przyprawy - czytamy w dokumentach urzędniczych. Na ładnych słowach jednak wszystko się skończyło.

Na lutowej sesji rady miejskiej w Obornikach ponownie poruszono temat kiszewskiego promu. Tym razem radna Renata Małyszek zapytała wicestarostę - Andrzeja Okpisza dlaczego, mimo wcześniejszych obietnic nie podjęli próby ratowania przeprawy i nie złożył wniosku o dofinansowanie inwestycji. Pomiędzy radną a wicestarostą nawiązała się długa rozmowa:

- W tej chwili ważnych planów co do przeprawy promowej nie ma. Koszty związane z utrzymaniem promu są tak drogie, wiem, że każdy mieszkaniec jest ważny, ale to dotyczy kilku mieszkańców. To nie jest temat zamknięty, ale jest wstrzymany - odpowiedział wicestarosta.
Radna Małyszek dopytywała dalej: - Czy nie byłoby zasadne, żeby złożyć wniosek na dofinansowanie ze stowarzyszenia „Siedmiu ryb”. Wiadomo przecież, że warunki na których są one udzielane są bardzo korzystne. Czy nie byłoby zasadne złożenie projektu na przewozy łodzią?

- Oczywiście jest wiele zasadnych pomysłów, które należy wcielić w życie. Wszystkie one kosztują i nie jest problem z wykonaniem tej łodzi, ale z utrzymaniem tej łodzi. To jest dodatkowo trzech pracowników i to na cały etat - tłumaczy wicestarosta.
- A ta łódź, która tam była, to nie była jakaś tam łódeczka a ośmioosobowa łódź, czy nie można byłoby przewrócić przeprawy tą łodzią? To nie byłyby chyba aż tak duże koszty? - dopytywała radna z Kiszewa.

- Problem polega na tym, że dopóki coś chodzi i otrzymało pozwolenie wodno-prawne jakiś czas temu to jest fajnie, jeżeli mieliśmy awarie promu, bo zima zniszczyła wszystko praktycznie i trzeba na nowo występować o pozwolenia wodno-prawne, żeby je uzyskać trzeba spełnić dużo więcej obowiązków i norm, które obowiązują – wyjaśnił.
Radna dopytywała dalej: - Chciałabym uzyskać możliwość o przywrócenie tą łodzią ośmioosobową przeprawy?

- Ale ta łódź już się do niczego nie nadaje, trzeba kupić nową, to już jest historia, tego się już nie da odwrócić, wszystko trzeba zrobić na nowo - odpowiedział wicestarosta.

- Tylko, że wy nie wystąpiliście o dofinansowanie - stwierdziła radna Małyszek.
- Ale mówiłem dlaczego, trzeba zatrudnić trzech ludzi, proszę przeliczyć koszty - prosił Andrzej Okpisz.
- Oczywiście pieniądze a nie ludzie - spuentowała radna Małyszek.
Jaki los czeka mieszkańców Dołęgi i Ruksa? Jedną pewną rzeczą w tej sprawie jest to, że są skazani sami na siebie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto