Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pozostajemy po właściwej stronie historii. Od początku wojny rozpoczęliśmy pomoc Ukrainie i jej obywatelom - mówi prezes Wargaming

Robert Szulc
Robert Szulc
Wideo
od 16 lat
Gdy wybuchła wojna, podjęliśmy decyzję o tym, aby pozostać po właściwej stronie historii i wycofać się z Rosji i Białorusi, zamykając tamtejsze biura. Bardzo szybko przełożyliśmy plany na działania. Decyzje o wycofaniu się kosztowały nas utratę około 250 milionów dolarów rocznego przychodu. Pomogliśmy w przenosinach blisko 1000 rodzin pracowników do naszych europejskich oddziałów. Od początku wojny rozpoczęliśmy pomoc Ukrainie i jej obywatelom. Kontynuujemy nasze wsparcie - mówi w rozmowie z portalem i.pl Wiktor Kislyi, prezes firmy Wargaming, znanej na całym świecie z takich gier jak World of Tanks i World of Warships. Firmy, która właśnie obchodzi jubileusz 25-lecia. - Nie zamierzamy nawet na chwilę zwalniać tempa. Dzisiaj możemy się dzisiaj pochwalić 20 grami na koncie i 200 milionami graczy na całym świecie. Pracujemy obecnie nad dwoma dużymi, ekscytującymi i niezwykle ambitnymi projektami rangi AAA - dodaje.
- W tym roku świętujemy naszą 25. rocznicę, w co trudno mi uwierzyć. Od ćwierć wielu nieprzerwanie tworzymy gry, pozostając lojalnym naszym fanom przez
- W tym roku świętujemy naszą 25. rocznicę, w co trudno mi uwierzyć. Od ćwierć wielu nieprzerwanie tworzymy gry, pozostając lojalnym naszym fanom przez dostarczanie im radości i rozrywki - mówi Wiktor Kislyi, szef firmy Wargaming Fot. Wargaming

Czy startując w 1998 r. przypuszczał Pan, że Wargaming stanie się tak znaczącym producentem gier? Liczby są imponujące.

Już od wczesnych lat szkolnych pasjonowały mnie gry wideo. Zaczynaliśmy w roku 1995 jako grupa studentów zjednoczonych w swoim zamiłowaniu do gier. Jednak w 1998, kiedy założyliśmy studio, wszystko się zmieniło. Przestaliśmy operować tylko w kategoriach hobby, od tamtej zaczęliśmy robić biznes. Niezależnie od wszystkiego chciałem spełnić swoją ambicję, jaką było stworzenie gry wszechczasów. Początki nie były dla nas łatwe, ponieważ nie wszystkie gry, jakie stworzyliśmy, osiągały sukces, jednak dalej w nas wierzyłem i ciężko pracowałem. Oczywiście w najśmielszych snach nie mogłem spodziewać się, że Wargaming urośnie do dzisiejszych rozmiarów. Po 13 latach wzlotów i upadków, w końcu udało nam się osiągnąć sukces za sprawą World of Tanks i World of Warships.

Dzisiaj możemy się dzisiaj pochwalić 20 grami na koncie i 200 milionami graczy na całym świecie, a przecież nie zamierzamy nawet na chwilę zwalniać tempa. W tym roku świętujemy naszą 25. rocznicę, w co samemu trudno mi uwierzyć. To oznacza, że od ćwierć wielu nieprzerwanie tworzymy gry, pozostając lojalnym naszym fanom przez dostarczanie im radości i rozrywki.

Co decyduje o tym, że World of Tanks - fenomen na rynku - w zasadzie nie starzeje się. Kilkanaście lat na rynku, a w dalszym ciągu w doskonałej formie. Tytuł, który zdobył 4 nagrody złotych Joysticków, pobito liczne Rekordy Guinessa. Jest to ta sama gra, ale jakże inna z każdym rokiem, czy dwuleciem. Kto jest tu głównym motorem zamachowym?

World of Tanks obchodzi w tym roku swoją 13. rocznicę i z dumą mogę stwierdzić, że gra stała się hobby wielu osób na całym świecie, w takim samym stopniu jak piłka nożna czy szachy. Gracze stale do niej wracają, a my staramy się sprawić, żeby ich doświadczenia z rozgrywki były tak dobre, jak to tylko możliwe.

Nieprzerwanie pracujemy nad tym tytułem, praktycznie 24/7. Nad grą pracuje zespół blisko 1000 osób. Co miesiąc albo dwa dodajemy nową zawartość opartą na współpracach, trybach rozgrywki, czołgach, mapach czy wydarzeniach. Ten nieprzerwany dopływ świeżości sprawia, że nasi gracze pozostają stale zaangażowani.

Oczywiście motorem napędowym naszego sukcesu są sami gracze. Cały czas bierzemy pod uwagę ich sugestie, którymi dzielą się z nami i szukamy nowych sposobów na wzbogacenie rozgrywki. Staramy się być w stałym kontakcie z naszymi społecznościami, a ich wkład pomaga nam generować nowe pomysły. To w końcu w równym stopniu ich grach, co nasza, jeśli nie bardziej.

Przypuszczał Pan, że wasza sztandarowa gra - WoT zyska tak wielką popularność w Polsce? Miliony graczy, wielkie wydarzenia, które przerwała nieco pandemia, duże wydarzenia esportowe trzykrotnie organizowane w Warszawie, współpraca z takimi artystami, jak OSTR. Czy można liczyć na powrót wielkich imprez plenerowych?

Podejrzewaliśmy, że gra może zyskać w Polsce popularność, między innymi dlatego, że przez Wasze granice przetoczyły się liczne kolumny czołgów. Jednak nie byliśmy w stanie sobie wyobrazić, z jak wielkim odzewem się spotkamy. Pamiętam, że krótko po uruchomieniu World of Tanks w Europie, liczba polskich graczy gwałtownie rosła, postanowiliśmy więc zorganizować spotkanie dla społeczności. Wynajęliśmy knajpę w amerykańskim stylu na obrzeżach Warszawy i czekaliśmy na pierwszych gości. Nikt nie przychodził i spodziewaliśmy się, że inicjatywa okaże się kompletną klapą. W pewnym momencie do środka wszedł jeden chłopak i spytał nas czy czołgi to tutaj. Kiedy potwierdziłem, odwrócił się do sporej grupy ludzi na zewnątrz krzycząc „Chodźcie, to tu!”. Odwiedziły nas tłumy, to było wspaniałe wydarzenie, które później przenieśliśmy też do Niemiec i Francji, ale to Polska była pierwsza i przez to wyjątkowa.

Kadr z World of Tanks - najpopularniejszej gry Wargamingu
Kadr z World of Tanks - najpopularniejszej gry Wargamingu Wargaming

W późniejszych latach zorganizowaliśmy też w Warszawie 3 duże turnieje esportowe Grand Finals, każde kolejne większe i bardziej spektakularne. Współpracowaliśmy przy tej okazji z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawy czy Muzeum Wojska Polskiego. Turnieje odbywały się w warszawskim expo i na Torwarze, na Pałacu Kultury i Nauki wyświetlano nasze logo, a na trybunach zasiadły dziesiątki tysięcy kibiców. To wspaniałe wspomnienia, które zapisały się na kartach historii nie tylko naszego studia, ale też całego esportu.

Obecnie jesteśmy tuż po wyjściu z pandemii, która najmocniej wpłynęła na wydarzenia na żywo. Po raz pierwszy badaliśmy grunt przy okazji spotkania ze społecznością World of Warships w Warszawie w 2022 roku. Na miejsce przyszło mnóstwo ludzi, którzy stworzyli przyjazną atmosferę, przez co całe wydarzenie było naprawdę satysfakcjonujące. Obecnie rozważamy, jak dalej podchodzić do dużych wydarzeń na żywo i mogę już zdradzić, że planujemy pojawić się na Poznań Game Arena 2023 z World of Warships! To największe targi gier w Polsce, także liczymy na to, że wyjdzie bardzo dobrze.

Przez ostatnie lata w grach Wargamingu spotkać można coraz więcej polskich akcentów - a to mapa Studzianki, ścieżka zespołu Żywiołak, czołg Pudel, okręt Błyskawica. Jakie jeszcze niespodzianki szykuje firma dla polskiego gracza?

Polscy gracze są wśród pierwszej piątki krajów aktywnych w naszych najważniejszych grach, więc stale myślimy, w jaki sposób zaangażować tutejszą społeczność. Na przestrzeni lat nawiązywaliśmy współprace z wieloma firmami w Polsce, od branży spożywczej, przez FMCG, nawet po marki zabawkowe! Staramy się współpracować też z artystami czy celebrytami, aby docierać do nowych odbiorców i dostarczać coś wartego zapamiętania naszym społecznościom, podobnie, jak robiliśmy to przy okazji tych wyjątkowych współprac, które Pan przytacza. Zorganizowaliśmy też duże wydarzenie w Muzeum Wojska Polskiego z udziałem działającego polskiego czołgu 7TP, w momencie, w którym dodaliśmy go do World of Tanks PC. Kiedy zawitał także do mobilnego World of Tanks Blitz, wybraliśmy Mariusza Pudzianowskiego na ambasadora akcji. Zaledwie kilka miesięcy temu, współpracowaliśmy też z Łukaszem Podolskim, znanym piłkarzem i napastnikiem jednego z klubów Ekstraklasy. Mogę też powiedzieć, że niedługo do World of Tanks Blitz dodamy nowe średnie polskie czołgi, które będą promowane przez bardzo znaną polską zawodniczkę.

Wargaming to firma nie tylko aktywna w przestrzeni cyfrowej, ale i rzeczywistej. Pomaga odrestaurowywać prawdziwe czołgi, współpracuje aktywnie z wieloma muzeami. Jak podchodzą do tego polskie placówki i ich goście?

Wierzę, że to, co sprawia, że Wargaming jest miejscem wyjątkowym, to nie tylko nasza nieskończona pasja do gier, ale także do historii. Dlatego szukamy organizacji, które ją podzielają i jak do tej pory to podejście spotkało się z pozytywnym odbiorem naszych społeczności, również w Polsce. Pracowaliśmy z licznymi instytucjami, jak np. Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, które pomogło nam we wprowadzeniu słynnego niszczyciela ORP Błyskawica do gry. Współpracowaliśmy również z Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu czy przy okazji wspominanych wcześniej turniejów esportowych w Warszawie, gdzie prezentowaliśmy czołgi z warszawskiej placówki przy Torwarze.

Takie jest nasze podejście na całym świecie, chcemy angażować się w projekty historyczne, aby pozostać w stałym kontakcie z naszymi społecznościami, również poza naszymi grami. Od wielu lat współpracujemy z Muzeum Czołgów w Bovington w Wielkiej Brytanii i jesteśmy sponsorem ich corocznego wydarzenia Tankfest. Realizowaliśmy projekty z Muzeum Czołgów w Arsenalen w Szwecji, Muzeum Czołgów Saumur we Francji, Muzeum Pułku RCAC w Ontario w Kanadzie i wieloma innymi. To część tego, kim jesteśmy jako studio.

Ludzie branży - nawet z Doliny Krzemowej - z uznaniem wypowiadają się o Polsce i możliwościach zarówno pracujących tu programistów, producentów, inżynierów. Nie bez znaczenia jest korzystny klimat do inwestycji. Jak Pan ocenia ostatnie lata przemian w Polsce i czy widzi Pan tu miejsce dla powstania waszego wielkiego studia czy kolejnej firmy-córki?

Nie sposób się nie zgodzić, że Polska ma ogromny potencjał dla firm zajmujących się tworzeniem gier wideo. Ze wzrostem rynku gier na poziomie +15% rok do roku, ponad 490 studiami i 15 000 pracowników, stanowicie poważną konkurencję dla innych krajów w Europie. Nie bez znaczenia jest też fakt, że ponad 20 milionów Polaków jest uznawanych za graczy, to nie lada wynik!

Stale obserwujemy to, jakie możliwości mamy w Polsce i wszystko, co do tej pory widzieliśmy jest niezwykle obiecujące. Już teraz mamy tutaj spółkę Wargaming Warsaw z 88 osobami na pokładzie. Wraz z rozwojem naszego biznesu w Europie, będą też rosły nasze potrzeby i prawdopodobnie w przyszłości przyjrzymy się bliżej potencjałowi kolejnych inwestycji w Polsce.

W jaką stronę ewoluują wasze gry? Widać większą dbałość o szczegóły, detale. Co czeka nas w tej dziedzinie w najbliższej przyszłości?

Obecnie skupiamy się naszych dwóch największych franczyzach, czyli na World of Tanks i World of Warships, dostępnych na PC, konsole i platformy mobilne. Nieprzerwanie dbamy o ich rozwój, starając się sprostać oczekiwaniom naszych graczy. To tytuły, które utrzymują swoją pozycję dzięki temu, że wciąż dzieje się w nich coś nowego. Zawartość, tryby rozgrywki, niecodzienne współprace – dzięki nim jesteśmy w stanie stale dawać naszym graczom powiew świeżości. To model, który stanowi naszą specjalizację i który sprawia, że w obie gry można będzie grać przez kolejne ćwierć wieku. Udało nam się stworzyć coś, co jest charakterystyczne dla Wargamingu, to nasza nisza, w której doskonale się odnajdujemy i dzięki której docieramy do milionów graczy na całym świecie.

Kadr z World of Warships
Kadr z World of Warships Wargaming

Jestem jednak głodny kolejnych sukcesów, podobnie jak wszyscy pracujący w naszym studiu. Dlatego mogę zdradzić, że pracujemy obecnie nad dwoma dużymi, ekscytującymi i niezwykle ambitnymi projektami rangi AAA. Nie mogę na razie powiedzieć nic więcej do czasu, aż gry zostaną oficjalnie zapowiedziane.

Czy smartfon w znaczący sposób zmienił wasze podejście do produkcji? Rynek urządzeń mobilnych to przyszłość czy tylko jedna z kilku form - będących raczej uzupełnieniem konsol czy "blaszaków"?

Platformy mobilne są bez wątpienia obecnie najbardziej popularne wśród graczy. Jesteśmy na nich obecni z naszymi World of Tanks Blitz i World of Warships Blitz, które stanowią ważną część naszej aktualnej działalności. Przez ostatnie lata obserwowaliśmy znaczący wzrost w tym segmencie, co naturalnie skutkuje tym, że kładziemy większy nacisk na portfolio mobilne. Od samego początku, kluczowe dla nas było to, żeby dostosować się do odmiennych oczekiwań graczy na tych platformach, pozostając jednocześnie wiernymi tożsamości naszych gier. Dlatego rozgrywka w nich jest bardziej zwarta, przystępna i dynamiczna, a w swoim założeniu pozostaje tym, co gracze znają i cenią w World of Tanks czy World of Warships. Jesteśmy pasjonatami gier i chcemy dzielić się tym z naszymi społecznościami, niezależnie od ich preferencji co do tego, na jakim urządzeniu chcą grać. Dlatego nie uznajemy żadnej z platform za lepszą – każda z nich stanowi środek do spełnienia naszej ambicji, jaką jest dotarcie do graczy na całym świecie.

Nie sposób nie zadać pytania o straszne czasy, w których żyjemy. Co było impulsem, który skłonił Wargaming do zajęcia stanowiska wobec agresji Rosji na Ukrainę?

Mamy duże biuro w Kijowie, w którym pracuje dziś 430 pracowników, co stanowi 15% wszystkich osób zatrudnionych w naszej firmie. Kiedy wybuchła wojna, naszym głównym priorytetem było bezpieczeństwo naszych pracowników i ich rodzin. W ramach naszego programu zarządzania ryzykiem, byliśmy gotowi na ten scenariusz. Zorganizowaliśmy transport autokarowy, który czekał na naszych pracowników na kilka godzin po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę. Wynajęliśmy też sanatorium w Truskavets w zachodniej części kraju. Dosłownie w kilka dni udało nam się uruchomić to miejsce jako tymczasową placówkę pracy i zamieszkania. Dodatkowe środki mające na celu pomoc naszym pracownikom w podróży i relokacji zostały przekazane też na ich konta bankowe.

Po tym, jak wybuchła wojna, natychmiast spotkaliśmy się z zarządem firmy, aby przedyskutować nasze następne kroki. Podjęliśmy jednogłośną decyzję o tym, aby pozostać po właściwej stronie historii i wycofać się z Rosji i Białorusi, zamykając tamtejsze biura. Bardzo szybko przełożyliśmy plany na działania. Podzieliliśmy nasz biznes w rekordowym czasie, w zasadzie znacznie szybciej niż jakakolwiek inna międzynarodowa firma o podobnym rozmiarze.

Jak Pan wie, Rosja stanowiła jeden z naszych największych rynków. Z kolei 2/3 osób odpowiedzialnych za produkcję naszych gier stacjonowało w Ukrainie, Rosji i Białorusi. Biorąc pod uwagę wyjątkową sytuację naszej firmy, decyzje o wycofaniu się z Rosji i Białorusi z dnia na dzień kosztowały nas utratę około 250 000 000 dolarów rocznego przychodu. Jednak przy zamknięciu części z naszych oddziałów, utrata blisko 1/3 naszych pracowników była jeszcze bardziej dotkliwa. Z 5400 osób zostało nas 3500.

Czy może pan zdradzić ilu pracowników - nie zgadzających się na agresywne działania Rosji wobec Ukrainy opuściło Białoruś i Rosję i zdecydowała się zamieszkać w innych krajach Europy? Jak zostali zabezpieczeni?

Kiedy opuszczaliśmy Rosję i rozpoczynaliśmy zamykanie naszego biznesu w Białorusi, staraliśmy się przede wszystkim zachować ciągłość działalności. Było to konieczne dla przyszłości firmy i naszej zdolności do wspierania naszego ukraińskiego studia. Pomogliśmy w przenosinach blisko 1000 rodzin do naszych europejskich oddziałów, takich jak Wilno, Praga czy Nikozja.

Firma w pełni wspiera pracowników i ich rodziny w relokacji w zakresie organizacji wiz, formalności, hoteli, premii relokacyjnych itp. Dla przykład, w Wilnie mamy wyspecjalizowany dział, który pomaga w krytycznych aspektach, takich jak znalezienie zakwaterowania, poruszanie się po systemach opieki zdrowotnej i pomoc w załatwianiu niezbędnych formalności w bankach i innych instytucjach. Takie podejście nie tylko ułatwia radzenie sobie w praktycznych wyzwania związanych z relokacją, ale także sprawia, że pracownicy czują się wspierani i doceniani.

Wiemy, że z okazji 25-lecie Wargaming uczynił darowiznę na United24 na potrzeby dotkniętych wojną. W jaki sposób Wargaming wspiera jeszcze ofiary wojny?

Dzięki wewnętrznej zbiórce wśród pracowników Wargamingu udało się zebrać 200 000 euro, co pozwoliło na zakup 6 karetek. Zostały dostarczone na Ukrai
Dzięki wewnętrznej zbiórce wśród pracowników Wargamingu udało się zebrać 200 000 euro, co pozwoliło na zakup 6 karetek. Zostały dostarczone na Ukrainę Wargaming

Od samego początku wojny rozpoczęliśmy pomoc Ukrainie i jej obywatelom przez dotację 1 000 000 dolarów na rzecz Ukraińskiego czerwonego krzyża. Nieprzerwanie kontynuujemy nasze wsparcie, między innymi przez wewnętrzną zbiórkę na karetki. Udało nam się zebrać 200 000 euro, za które zakupiliśmy i dostarczyliśmy na Ukrainę 6 ambulansów w styczniu tego roku. Wsparliśmy również ofiary zniszczeń HPP Kakhvoka przekazując 100 000 dolarów fundacji United24. W końcu, jak Pan wspomniał, przy okazji 25. rocznicy naszego studia przekazaliśmy kolejne 250 000 dolarów United24.

Obecnie, planujemy kampanię charytatywną dla naszych graczy – wszystkich zainteresowanych pomocą zachęcamy do śledzenia naszych aktualności!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Pozostajemy po właściwej stronie historii. Od początku wojny rozpoczęliśmy pomoc Ukrainie i jej obywatelom - mówi prezes Wargaming - Portal i.pl

Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto