Podczas czwartkowej rozprawy odwoławczej Wojciech P. jeszcze w ostatnim słowie zapewniał, że nie zabił wujka. - Winny jestem kradzieży i tego się wstydzę - mówił.
Do końca upierał się, że gdy 28 lutego 2008 roku poszedł do wujka, Władysław R. już nie żył. Tego dnia 19-letni Wojciech P. wybierał się z kolegami na imprezę w lokalu Subway. U wujka przechowywał 400 zł zebranych przez całe towarzystwo. Miał przy tym nadzieję, że Władysław R. pożyczy mu jeszcze 200 zł. Jednak wujek odmówił kolejnej pożyczki, poza tym okazało się, że z przechowywanych pieniędzy potrącił dług Wojtka.
Młody człowiek od kilku miesięcy nie pracował i nawet nie szukał zatrudnienia. Jak potrzebował pieniędzy, szedł do wujka, który mieszkał przy ul. Hetmańskiej w Poznaniu. Gdy Władysław R. odmówił, nastolatek ogłuszył go młotkiem i wielokrotnie uderzał nożem w lewą stronę klatki piersiowej.
Po zamordowaniu splądrował mieszkanie, zabrał pieniądze, aparat fotograficzny i laptopa. Pozamykał okna, uszczelnił kratkę wentylacyjną i otworzył kurki z gazem. W międzyczasie dzwonił do lokalu i swojej dziewczyny.
Wieczorem bawił się w klubie. Został zatrzymany następnego dnia. Skradziony laptop i aparat policja znalazła u jego dziewczyny. Natomiast w plecaku Wojciecha P. - nóż i zakrwawiony młotek. W ocenie sądu pierwszej instancji oskarżony, który nie przyznał się do winy i nie wyraził żalu, zasłużył na dożywocie. Przed najsurowszą karę uratowało go tylko to, że nie miał 21 lat.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?