Nasza Loteria

SZAMOTUŁY - Uratowali życie rocznego dziecka

Krzysztof Sobkowski
Agnieszka Maciejewska i jej córka Julka przebywają w szpitalu, ale czują się już dobrze
Agnieszka Maciejewska i jej córka Julka przebywają w szpitalu, ale czują się już dobrze Krzysztof Sobkowski
Nie wiadomo, jak zakończyłyby się niedzielne odwiedziny rocznej Julki Maciejewskiej u rodziny w Luboszu pod Pniewami, gdyby nie przytomność międzychodzkich strażaków. Dziecko nagle przestało oddychać. Zdenerwowana rodzina zadzwoniła pod alarmowy numer 112.

– Kobieta, która zadzwoniła pod numer 112, prosiła o karetkę pogotowia – mówi rzecznik prasowy Państwowej Straży Pożarnej w Międzychodzie Sławomir Madaj. – Dyspozytor oczywiście powiadomił ratowników medycznych, ale w słuchawce dało się słyszeć lament, bo z dzieckiem było coraz gorzej. Decyzja była więc natychmiastowa. Karetka potrzebowała czasu, by dojechać na miejsce, więc wysłaliśmy zastęp OSP Lubosz – relacjonuje.

Już po 5 minutach ochotnicy z Lubosza byli na miejscu. Wśród nich Łukasz Anioł.
– W takiej chwili się nie myśli. Wszedłem do domu tej rodziny. Zobaczyłem, że dziecko jest sine i ma bardzo płytki oddech. Sprawdziłem, czy się nie zakrztusiło, ułożyłem w pozycji bezpiecznej, po czym podaliśmy Julce tlen. Po chwili zaczęła reagować na bodźce zewnętrzne. Poczekaliśmy na przyjazd pogotowia z Pniew, które było już po 10 minutach i przekazaliśmy maleństwo lekarzom. Oni podjęli decyzję o przewiezieniu dziecka do szpitala – mówi strażak.

– To była dosłownie chwila – mówi mama Julki, Agnieszka Maciejewska. – To był taki szok dla mnie, że nie wiedziałam, co robić. Strażacy przyjechali bardzo szybko. Gdyby nie oni, nie wiem, co by się stało. Jestem im za to bardzo wdzięczna i z całego serca im dziękuję – mówiła.

Julka i jej mama trafiły do szpitala powiatowego w Szamotułach. Tam dziecko zostało dokładnie przebadane.
– Obraz kliniczny wskazuje na to, że dziecko trafiło do nas w stanie po drgawkach gorączkowych – mówi zastępca dyrektora szamotulskiej lecznicy Andrzej Leja. – Drgawki mogły zostać wywołane gorączką, która wynikała z kolei z ostrej infekcji migdałków i gardła. Dziecko jest już leczone. Jego stan jest stabilny. Nie ma zagrożenia życia – podkreśla.

Chociaż przedświąteczny weekend rodzinę z Pniew kosztował wiele nerwów, to jednak liczy ona, że na święta Julka wróci do domu.
– Jesteśmy jeszcze na obserwacji, ale Julka czuje się już dobrze, a to jest dla mnie najważniejsze – nie kryje radości mama, Agnieszka Maciejewska.
Można powiedzieć, iż strażacy z Lubosza uratowali dziecku życie. Oni jednak bohaterami się nie czują ani trochę.
– Strażakiem jestem 10 lat, ale w takiej sytuacji znalazłem się po raz pierwszy. Bohaterem się nie czuję – mówi skromnie Łukasz Anioł. – Zrobiłem to, co powinienem zrobić w tej sytuacji. Cieszę się tylko, że Julce nic się nie stało – kwituje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kolejna dawka szczepionki już dostępna!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto