Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Nowicki - obornicki bokser w drodze na największe ringi

Alicja Durka
Alicja Durka
Kilkadziesiąt godzin treningu tygodniowo, całe życie podporządkowane ćwiczeniom i rozwojowi umiejętności - wydaje się, że takie życie jest nie do zniesienia, a jednak jest Tomek, który nie wyobraża sobie, że mógłby zamienić to na cokolwiek innego.

Tomasz Nowicki jest w Obornikach znanym, cenionym sportowcem i absolwentem szkoły zawodowej im. gen. Tadeusza Kutrzeby w Obornikach.

Nie zawsze tak było. Swoją karierę bokserską zaczął stosunkowo późno, bo w wieku 22 lat. Po osobistych problemach w kraju, postanowił wyjechać do Norwegii, gdzie przebywał jego tata. Chciał tam pracować w swoim wyuczonym zawodzie, jakim jest tapicer.

Stało się jednak inaczej. Na miejscu spotkał trenera sztuk walki, który przeprowadził z nim krótki trening. Zobaczył w młodym chłopaku potencjał i namawiał do dalszej pracy i rozwijania talentu, który Tomasz przejawiał.

- Spotkałem tam człowieka, który mi praktycznie powiedział co mam wżyciu dalej robić. Po powrocie do kraju wziąłem się za siebie, znalazłem szkołę w Szamotułach i tak to się wszystko zaczęło - opowiada Tomasz.

ZOBACZ wschodzącą gwiazdę kobiecego MMA. Rok 2020 będzie jej rokiem?

Gdy wrócił do kraju, przeszukał internet i znalazł szkołę w Szamotułach. Po pierwszym treningu wiedział już, że boks jest tym, co chce w życiu robić. To dosyć rzadka sytuacja, bo większość osób, które deklarują, że będą trenować rezygnują po pierwszym sparingu, który pokazuje jak wymagający jest to sport.

Tomek jednak od razu rozpoczął od trzech treningów w tygodniu. Kondycja i styl z miesiąca na miesiąc się poprawiał. Wtedy też znalazł sponsorów.

Od tamtej pory trenuje u jednego trenera, który jest dla niego wzorem. Jedna, pozornie błaha sytuacja odmieniła życie Tomka na tyle, że teraz trenuje od pięciu do ośmiu godzin codziennie.

DZIEŃ Z ŻYCIA MISTRZA

Dzień sportowca zaczyna się o 6.15. Wstaje i idzie na poranną przebieżkę, która trwa około pół godziny. Później idzie do garażu, gdzie mieści się jego mała siłownia. Dopiero po porannej dawce ćwiczeń przychodzi czas na śniadanie.

Wysiłek bez odpowiedniej regeneracji byłby jednak nieużyteczny, dlatego później przychodzi czas na krótką drzemkę i drugie śniadanie. Popołudniu rozpoczyna trzygodzinny trening na siłowni, po której zjada obiad i znów kładzie się na drzemkę. Wczesnym wieczorem wybiera się do Szamotuł na trening techniczny, który w porównaniu do wszystkich zadań sportowych w ciągu dnia jest dosyć krótki, bo trwa od półtorej do dwóch godzin. Tam poprawia styl swojej walki i uważnie słucha podpowiedzi trenera.

Mogłoby się wydawać, że to już koniec, ale po kolacji Tomek wykonuje jeszcze jeden trening i dopiero po tym kończy swój dzień.

Poza rozwojem swoich umiejętności Tomek pomaga w treningu kilkunastu początkującym bokserom. Jego podopieczni mają już na swoim koncie małe sukcesy. Najważniejsze dla Tomka jest jednak to, by początkujący nie wykorzystywali swoich umiejętności poza treningami, dlatego wcześniej rozmawia z przyszłymi zawodnikami o konsekwencjach nieodpowiedniego zachowania.

PRZYSZŁOŚĆ

Najważniejsze jest teraz dla Tomka rozwijanie swojej kariery sportowej. W tym roku nie ma zaplanowanej już żadnej walki, ale w przyszłym planuje ich cztery. Wszystkie odbędą się na różnych galach.

Marzenia i plany obornickiego sportowca, jak już wiemy, spełniają się w zawrotnym tempie. Na początku zakładał, że zawodowym sportowcem będzie po przynajmniej czterech latach. Czas skrócił się o połowę,

- Mam jeszcze jeden plan i marzenie, o którym nie chcę jeszcze mówić, ale będzie to coś spektakularnego - mówi oborniczanin.

Wiele osób ze zniecierpliwieniem czeka na kolejne sukcesy Tomka.

SPORT AMATORSKI A ZAWODOWY

Większość sportowców z przeróżnych dziedzin marzy o tym, by występować jako zawodowy sportowiec. Wiąże się to jednak z pewnymi zobowiązaniami.

Treningi nie są już tylko dobrowolną przyjemnością. Przez wiele miesięcy należy się przygotowywać do konkretnej walki. Ma to oczywiście swoje zalety, ale wymusza też specyficzny rodzaj treningów oraz dobór konkretnych partnerów do sparingów sportowych.

- Kiedy zacząłem występować w boksie zawodowym, zmieniło się praktycznie wszystko. Najważniejszą zmianą są zawodnicy. Teraz o walce wiem przynajmniej z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Dzięki temu mogę się przygotować pod konkretnego zawodnika. Rozpoznać jakie ma ruchy, w czym się specjalizuje i gdzie są jego słabsze strony. W amatorce przygotowujemy się pod nie wiadomo kogo. Teraz to zupełnie inny poziom - tłumaczy bokser.

Kolejną różnicą są rękawice. W boksie zawodowym są one mniejsze, a co za tym idzie mniej amortyzują ciosy. To z pozoru wydaje się nieco przerażające, ale Tomkowi się to podoba. Jest podekscytowany możliwością spełniania swoich marzeń. Dodatkowym atutem jest to, że podczas walk zawodowych jest więcej obserwujących, a zaangażowanie publiczności jest dużo większe. To bardzo motywuje do walki i treningu. Oborniczanin czerpie więc garściami z tego, co mu się przytrafia i nie nastawia się na walki z konkretnymi zawodnikami.

- Dopiero się rozwijam, trenuję stosunkowo krótko. W przyszłości chciałbym się zmierzyć z każdym, więc będę na to ciężko pracował - dodaje Tomasz.

Taki sukces zmienia wszystko, nawet oglądanie walk innych zawodników. Oczywiście, przyjemność pozostała, ale każda walka, to okazja do nauki.

- Chcę też zawsze wyciągnąć coś dla siebie, obserwuję jak zawodnicy się zachowują i w jaki sposób oddają ciosy - dodaje bokser.

Tomek planuje cały czas trenować i piąć się po szczeblach kariery sportowej. Mocno wierzy, że mu się to uda.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Nowicki - obornicki bokser w drodze na największe ringi - Wielkopolskie Nasze Miasto

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto