Chce prowadzić działalność gospodarczą na terenie Palmiarni Poznańskiej. Nie uzyskał zgody, dlatego we wtorek przykuł się łańcuchem do poręczy schodów w Urzędzie Miasta. Mężczyzna dzisiaj rano zrezygnował z protestu.
Pan Jerzy wszedł do magistratu we wtorek około godziny 13. Usiadł na schodach przy wejściu głównym, przeciągnął łańcuch przez poręcz i spiął go kłódką. - Pan chciałby na terenie Palmiarni Poznańskiej organizować wystawy motyli i rysować karykatury. Nie otrzymał zgody dyrektora palmiarni, dlatego postanowił rozpocząć strajk - opowiada Włodzimierz Groblewski, dyrektor biura kształtowania relacji społecznych.
55-letni pan Jerzy jest plastykiem. W 2008 roku współpracował z palmiarnią. Otrzymał też dotację z magistratu (prawie 30 tysięcy złotych). Za część pieniędzy kupił motyle, które chciał prezentować. - Proponowaliśmy panu, żeby rysował karykatury na Starym Rynku. To lepsze miejsce niż palmiarnia - mówi Bożena Przewoźna, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej, która zeszła do strajkującego mężczyzny.
Urzędnicy zaproponowali mu także bezpłatne stoisko na targach "Aktywni 50+". Nie był jednak zainteresowany. Dlaczego akurat palmiarnia? Ponieważ mężczyzna mieszka w jej pobliżu i miałby blisko do pracy.
Zbigniew Wągrowski, dyrektor Palmiarni Poznańskiej nie chciał komentować sytuacji. Nieoficjalnie udało nam się jednak ustalić, że spór między mężczyznami trwa od dawna. Pogodzić ich próbował sąd. Teraz zajmuje się kolejną sprawą - dyrektor palmiarni wytoczył mężczyźnie proces. - Protestujący chodził w tej sprawie do prezydentów i innych urzędników. Dyrektor miał już tego dosyć i oddał sprawę do sądu - dodaje Przewoźna. Proces wciąż się toczy.
We wtorek z mężczyzną rozmawiali nie tylko urzędnicy, ale też negocjator z Punktu Zarządzania Kryzysowego. Nie udało się go jednak namówić do opuszczenia budynku magistratu. Negocjator ma nadzieję, że mężczyzna sam wyjdzie w ciągu kilku najbliższych dni. Urzędnicy nie przewidują interwencji policji. - Mężczyzna będzie w końcu musiał wstać, choćby po to, żeby skorzystać z toalety - podsumował dyrektor Groblewski. Do odkucia się może skłonić go także fakt, że pali papierosy.
Przed 21 mężczyzna siedział na schodach i czytał książkę. Jednak w środę rano dobrowolnie opuścił gmach urzędu. Mężczyzna po rozmowach z urzędnikami rozkuł się i wrócił do domu. Urzędnicy obiecali że do piątku rozwiążą jego sprawę.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?