Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielodzietna rodzina zmaga się z chorobą i biedą

Jakub Przybysz
Damian choruje na raka mózgu
Damian choruje na raka mózgu Karolina Maciejewska
Nieuleczalna choroba, odejście matki, brak pomocy i wsparcia. Państwa Osak od kilku lat dotykają same nieszczęścia. Rodzinna tragedia rozpoczęła się dwa lata temu. Wówczas na barki mieszkańców Lipy spadła wiadomość o ciężkiej chorobie syna, Damiana. Od 2012 roku mężczyzna zmaga się z nowotworem mózgu.

Damian Osak ma zaledwie dwadzieścia lat. Do niedawna chłopak żył jak wielu jego rówieśników. W ciągu tygodnia pracował, a w weekend uczęszczał do zaocznego liceum dla dorosłych. Pewnego dnia mężczyzna zaczął skarżyć się na niedowład jednej ręki. - Syn mówił, że gdy był w pracy wypadła mu szklanka z ręki. Postanowiliśmy udać się do lekarza - wspomina Krzysztof Osak.

Zaniepokojony dolegliwościami Damiana lekarz skierował go na rezonans magnetyczny. Wynik badania brzmiał dla rodziny Osaków jak wyrok . - Badanie odbyło się w marcu 2013 roku. Po tygodniu otrzymaliśmy wyniki i poszliśmy z nimi do specjalisty. Lekarz spojrzał na nie i zapytał, czy może mówić otwarcie. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Damian choruje na bardzo złośliwy nowotwór mózgu. Byliśmy przerażeni - opowiada ojciec chorego.

Państwo Osak zostali skierowani do poznańskiego szpitala. - Lekarka spojrzała na badania i oznajmiła nam, że guz jest za duży i zbyt głęboko osadzony, aby podjąć się jego leczenia. Dostaliśmy namiary na specjalistyczne placówki w Sosnowcu, Lublinie i Bydgoszczy - wyznaje Krzysztof Osak.

Specjaliści ze szpitala w Sosnowcu podjęli decyzję o przeprowadzeniu operacji. Wykonanie zabiegu wiązało się z dużym ryzykiem, gdyż Damian mógł go nie przeżyć. - Podczas wizyty u profesora z Sosnowca dowiedzieliśmy się, że tego typu zmian nie leczy się żadną chemioterapią ani radioterapią i że konieczna jest operacja. Lekarze ostrzegli nas, że może zakończyć się ona tragicznie - opowiada ojciec Damiana.

W maju 2013 roku nastolatek trafił na stół operacyjny. Lekarzom udało się usunąć jedynie część guza, gdyż reszta znajdowała się zbyt blisko ważnych ośrodków mózgowych. Po operacji Damian powoli dochodził do siebie.
- Lekarze powiedzieli nam, że jest szansa, że pozostała część guza po prostu się wchłonie. Syn czuł się świetnie - mówi Krzysztof Osak.

Rodzinną sielankę przerwała jednak smutna wiadomość. Krótko po otrzymaniu informacji o chorobie syna, pani Osak odeszła z rodzinnego domu i porzuciła rodzinę. Pan Krzysztof pozostał sam z chorym Damianem i czwórką dzieci.

Na kolejną tragedię nie trzeba było długo czekać. W lutym 2014 roku chłopak zgłosił się na kontrolne badania, które miały potwierdzić, że wraca do zdrowia. Wyniki rezonansu magnetycznego były dla rodziny ogromnym zaskoczeniem. - Okazało się, że guz odrósł. Konieczna była druga operacja, aby Damian przeżył - dodaje mieszkaniec Lipy.

W tym czasie, 20-latek uczył się w liceum dla dorosłych. Chłopakowi zależało na tym, aby skończyć drugą klasę. Dopiero wtedy chciał poddać się kolejnej operacji. Niestety choroba okazała się silniejsza. - Damian zaczął się źle czuć, często bolała go głowa. Zabrano go do szpitala w Poznaniu. Szukaliśmy też pomocy w specjalistycznym centrum w Krakowie. Tam okazało się, że guz jest za duży na jakiekolwiek leczenie. Zgłosiliśmy się więc ponownie do Sosnowca i czekaliśmy na telefon w sprawie terminu drugiej operacji __- wspomina siostra chłopaka, Sandra Brzozowska.

Kolejna operacja miała odbyć się 26 maja. W międzyczasie stan zdrowia Damiana zaczął się znacznie pogarszać. - Pewnego dnia, brat zasłabł. Wzywaliśmy kilka razy pogotowie. W domu lekarz podał mu zastrzyk przeciwpadaczkowy, żeby odpoczął. Damian przespał całe popołudnie i wieczór. Rano, tata zaczął się już martwić o niego i znów wezwał pogotowie. Śmigłowiec zabrał Damiana do szpitala w Poznaniu. Tam okazało się, że brat zapadł w śpiączkę - opowiada siostra chorego.

Damiana udało się wybudzić po kilku godzinach. Wówczas okazało się, że w jego mózgu nastąpiły nieodwracalne zmiany. - Syn obudził się niewidomy, nie umiał zrobić kroku ani siedzieć. Z mową również było ciężko. Ani specjaliści w Poznaniu, ani Ci z Sosnowca nie chcieli już podjąć się drugiej operacji. Twierdzili, że Damian nie kwalifikuje się do zabiegu, że jego stan jest nieuleczalny - mówi Krzysztof Osak.

W czerwcu dwudziestolatek został wypisany do domu. Wówczas jego stan zaczął się stopniowo poprawiać. - Syn zaczął wstawać, siadać na wózek inwalidzki, stawiać pierwsze kroki. Ostatnio zaczął nawet dostrzegać światło słoneczne przez okno. Cały czas wierzę, że Damian wyzdrowieje - dodaje ojciec chorego.

Obecnie, mężczyzna jest pod stałą opieką lekarza. Jego leczenie obejmuje nie tylko przyjmowanie leków, regularne badania i wyjazdy do specjalistów. Raz w tygodniu Damian poddawany jest rehabilitacji. Na leczenie syna Krzysztof Osak przeznacza ponad tysiąc złotych miesięcznie.

Ponadto, dom mieszkańców Lipy nie jest przystosowany do potrzeb niepełnosprawnego Damiana. Państwa Osak nie stać na remont. Szczególnie zależy im na przebudowie łazienki. - Największy problem sprawia mi wykąpanie Damiana. Syn przybrał na wadze przez leki, które przyjmuje. Toaleta znajduje się zbyt nisko, aby mógł z niej korzystać. Nie ma też barierek, na których mógłby się oprzeć. Syna muszę myć sam w kabinie prysznicowej. Żeby do niej dotrzeć za każdym razem muszę sam układać podjazd pod prysznic dla wózka inwalidzkiego. Każdego dnia układam na schodach kilka długich desek, cegły i płytę. Dopiero wówczas mogę doprowadzić Damiana do kabiny prysznicowej. Nie ma tam żadnego siedziska, więc syna muszę dźwigać sam__ - wyznaje Krzysztof Osak.

Rodzina znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Państwu Osak potrzebne jest wsparcie. Liczy się dla nich każda, nawet najmniejsza pomoc. - Nie mamy nawet własnego samochodu, żeby zawieźć Damiana do lekarza. Utrzymuję jeszcze czwórkę moich dzieci. Robię co w mojej mocy, aby moja rodzina miała jak najlepiej, jednak jest to trudne. Jestem dla nich wszystkim: mamą, tatą, przyjacielem, sprzątaczką...__ - wyznaje ojciec chorego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto