Ta historia mogła zakończyć się tragedią. Niech będzie jednak przestrogą dla młodych osób, które co raz częściej siadają za kierownicę samochodu, będąc pod wpływem alkoholu. W nocy z soboty na niedzielę na skrzyżowaniu ulic Czarnkowskiej i Obrzyckiej w Obornikach doszło do niebezpiecznego zdarzenia drogowego. Kierowca Volkswagena Golfa stracił panowanie nad pojazdem, zjechał z jezdni i... zaparkował w ogrodzie jednej z prywatnych posesji. Auto prowadził Jakub B., syn znanego obornickiego przedsiębiorcy.
Około godziny 2:00 w nocy młody chłopak pędził ulicami miasta. Nie dość, że 21-latek znacznie przekroczył dopuszczalną prędkość, to jeszcze był nietrzeźwy. Z przeprowadzonego badania wynika, że miał on w organizmie blisko 2 promile alkoholu. Chwile grozy przeżyli również właściciele posesji, przy której młody kierowca zakończył swój niekontrolowany manewr.
- To wszystko wydarzyło się chwilę po tym, jak wróciliśmy do domu. Byliśmy na przyjęciu jubileuszowym w Bogdanowie. Zdążyłam tylko zapalić światło, gdy usłyszałam ogromny huk - opowiada Barbara Nowacka, właścicielka budynku, w który wjechał Jakub B.
Zaniepokojeni hałasem domownicy wyszli szybko na ulice. Zbiegli się także ich sąsiedzi z okolicznych domów. - Gdy wyszedłem na dwór zobaczyłem leżący na dachu samochód w moim ogrodzie. Stał przy nim młody chłopak. Zapytałęm go czy nic mu się nie stało i czy ktoś jeszcze jest w aucie. W odpowiedzi usłyszałem, że jechał sam - relacjonuje Mirosław Nowacki.
Na miejsce zdarzenia szybko przyjechała policja, straż pożarna i karetka pogotowia. - Pojazd, który wjechał na prywatną posesję, zatrzymał się pomiędzy betonowym ogrodzenie, a budynkiem mieszkalnym - wyjaśnia Dariusz Szrama, zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Obornikach.
Chłopak odmówił przewiezienia go do szpitala. Samochód z ogródka państwa Nowackich wyciągnięto dopiero około godziny 5:00 rano.
Niemalże każdego dnia dochodzi do wypadków drogowych, których sprawcami są pijani kierowcy. Brak wyobraźni u młodych osób stanowi poważne zagrożenie nie tylko dla nich samych, ale także dla pozostałych uczestników ruchu.
- Zdarzenie do którego doszło w niedziele mogło zakończyć się tragedią. Kierowca Volkswagena miał sporo szczęścia, ponieważ pojazd którym jechał został całkowicie zniszczony - mówi Marcin Marcinkowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Obornikach.
Rodzina mieszkająca w domu, w który uderzył pijany kierowca, wciąż nie może uwierzyć w to co się stało. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że i tak mieli sporo szczęścia.
- Samochód mógł zniszczyć nasz dom, na szczęście jedynie się o niego otarł. Mogliśmy też przez kilka dni zostać odcięci od prądu, gdyby naruszony został słup energetyczny - opowiada pan Mieczysław.
To nie jedyny nieszczęśliwy wypadek do jakiego doszło w ostatnim czasie na posesji państwa Nowackich. Tydzień wcześniej, kwadrans po godzinie 7:00 rano na ich płocie zatrzymał się samochód osobowy.Jednak wtedy siła uderzenia była znacznie mniejsza.
- Szliśmy z mężem właśnie do kościoła. Mietek zamykał furtkę, gdy w naszą bramę wjechał rozpędzony samochód. Zdążyłam tylko odskoczyć - opowiada Barbara Nowacka.
W tym zdarzeniu mieszkanka domu przy ul. Obrzyckiej ucierpiała. Odłamki muru uderzyły ją w rękę, nogę, a nawet głowę.
- Niewiele pamiętam z tych dwóch zdarzeń, byłam w bardzo dużym szoku - mówi Barbara Nowacka. - Emocji mamy ostatnio pod dostatkiem - puentuje małżeństwo.
Zniszczony płot i elewacje budynku zobowiązali się naprawić rodzice chłopaka, który rozbił swoje auto na podwórku rodziny Nowackich.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?