Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

XVIII-wieczne Oborniki okiem cudzoziemca [HISTORIA]

Błażej Cisowski
W końcu XVIII wieku dwaj cudzoziemscy podróżnicy - Niemiec i Anglik, przybyli do Obornik - „miasta więcej polskiego niż którekolwiek z tych, które dotąd widziałem” - czytamy w ich relacji z 1791 roku.

Pochodzący z wielkopolskiej wsi Śląskowo niedaleko Rawicza profesor Ksawery Franciszek Liske (1838-1891) należał do największych polskich historyków XIX wieku. W latach 1863-64 (powstanie styczniowe) był naczelnikiem cywilnych władz powstańczych w województwie bydgoskim. Od 1871 był profesorem Uniwersytetu Lwowskiego, a w latach 1879-80 jego rektorem. Pełnił też funkcję dyrektora Archiwum Krajowego Akt Grodzkich i Ziemskich we Lwowie, a ponadto był założycielem (w 1886) i pierwszym prezesem Polskiego Towarzystwa Historycznego.

Z perspektywy powiatu obornickiego postać profesora jest szczególnie ciekawa z racji jednej z jego publikacji naukowych, a dokładniej książki „Cudzoziemcy w Polsce”, wydanej we Lwowie w 1876 roku nakładem Gubrynowicza i Schmidta. Zawarł w niej fragmenty relacji z wyprawy do Polski dwóch podróżników - Niemca i Anglika, która miała miejsce w maju i czerwcu 1791 roku. Na trasie podróży, z której relacje drukowane były w berlińskim miesięczniku „Berlinische Monatsschrift” z lat 1791-93 (prof. Liske wszedł w ich posiadanie jak podkreśla „przypadkowo”), znalazły się między innymi Oborniki.

O podróżnikach wiemy, że jeden z nich był Niemcem, a drugi Anglikiem. O ile tożsamość drugiego jest niemożliwa do stwierdzenia, to w przypadku Niemca, prof. Liske ustalił, że był nim redaktor „Berlinische Monatsschrift” Jan Eryk Biester.

Biester urodził się w 1749 w Lubece, a zmarł w 1816 w Berlinie. Na uniwersytecie w Getyndze studiował prawo i literaturę angielską. Jako dziennikarz i popularyzator wiedzy promował oświecenie i racjonalizm oraz zwalczał okultyzm. Był masonem, a pełnił między innymi funkcje sekretarza pruskiego ministra sprawiedliwości, reformatorskiego barona Karla von Zedlitza (od 1777) i dyrektora Biblioteki Królewskiej w Berlinie (od 1784). Należał też do Królewskiej Akademii Nauk w Berlinie. W czasie wolnym od obowiązków służbowych odbywał podróże, a jedną z nich była ta do Polski w maju i czerwcu 1791 roku.

Biester wraz z angielskim towarzyszem wybrali się z Berlina w kierunku Frankfurtu, a następnie do polskiego Międzyrzecza, skąd przez Pniewy i Bytyń ruszyli ku Poznaniowi*. Tu zabawili nieco dłużej, poznając miasto, a następnie udali się na północ, w kierunku Obornik. W książce „Cudzoziemcy w Polsce” prof. Liske przytoczył relację z pobytu podróżników w naszym mieście, które Biester określił mianem: - Miasta bardziej polskiego, niż którekolwiek z tych, które dotąd widziałem. Tutaj widzisz tylko polskie ubranie i słyszysz tylko polski język. Znakomitsi mieszkańcy tutejsi atoli także umieją po niemiecku - napisał Biester, dodając: - Szlachtę polską zwłaszcza w kraju posądzają o dumę. Prawda, że kiedy w swym długim narodowym stroju kroczą naprzód, strój ten nadaje im rzeczywiście pozory dumy, obudza niejako uszanowanie.

Wizyta zagranicznych gości miała miejsce na dwa lata przez drugim rozbiorem Polski i przejściem Obornik pod władzę pruską oraz uczynienia ich siedzibą powiatu. Korzystając z relacji Biestera prof. Liske opisuje jak wyglądała zabudowa miasta w 1791 roku: - W Obornikach nie było prawie domów murowanych, lecz tylko drewniane, a co najwięcej, z tak zwanego pruskiego muru. Podróżni wstąpili tu do szlachcica polskiego, dość majętnego, który już na nich czekał, widocznie więc był uprzedzony o ich przyjeździe - czytamy.

Opis domu obornickiego gospodarza cudzoziemców poznajemy bezpośrednio dzięki przytoczonemu fragmentowi ich relacji [pisownia oryginalna - dop. red.]: - Największy i najlepszy pokój domu jego, do którego nas wprowadził, wyglądał rzeczywiście nędznie. Ściany były na czerwono pomalowane, zamiast posadzki klepisko, stołów i krzeseł mało i nie osobliwe, innych mebli nie było wcale. Podłoga, albo raczej klepisko, świadczyło o oryginalnej, u nas nieznanej, galanteryi. Gospodarz kazał je dla gości wysłać tatarakiem. Jedynie dwa łóżka bardzo dobre, bardzo czyste i zgrabnym haftem na poszewkach i kołdrach ozdobione, zwracały uwagę na siebie. Są one bardzo nizkie, prawie jak tureckie dywany i mają mnóstwo poduszek. Takie klepiska tatarakiem wysłane i takie ładne łóżka spotkasz wszędzie w Polsce, na prowincyi i w małych miasteczkach. Łóżka i pościel są prawie jedynym zabytkowym artykułem po domach, tu i ówdzie widzisz nawet jedwabne zasłony - relacjonuje Biester.

Z Obornik podróżni udali się do Połajewa, a następnie powróciwszy do Poznania, wyruszyli w dalszą drogę do Warszawy, która zrobiła na nich wrażenie miasta ogromnego i zasobnego: - Warszawa zajmuje zaszczytne miejsce pomiędzy tuzinem rezydencyj i stolic Europy - pisze Biester, który wraz z angielskim towarzyszem miał też sposobność osobistego spotkania z królem Stanisławem Augustem Poniatowskim. Spotkanie to było dla Biestera powodem dużej radości, gdyż należał do oddanych zwolenników ostatniego polskiego króla, a w swoich pismach wyrażał się o nim zawsze pozytywnie i pochlebnie.

Na zakończenie wyprawy podróżnicy udali się jeszcze do Torunia, skąd wrócili do Berlina. Poza opisem odwiedzanych miast, w relacji znalazły się odniesienia do wielu aspektów życia w ówczesnej Polsce, między innymi do religijności: - W głębi kraju Polacy, kochający się w ogóle bardzo w ceremoniach, trzymają się bardzo silnie zewnętrznej strony religii - napisał Biester.

Wracając jeszcze do opisu Obornik, warto dodać, że dwa lata po wizycie gości, wraz z przejściem pod władzę pruską w 1793 roku, powstał urzędowy opis miasta - indaganda. Wynika z niej, że Oborniki liczyły 115 domów, w tym 97 krytych gontem. Miasto liczyło 763 mieszkańców, w tym 341 katolików, 234 Żydów oraz 188 ewangelików. Wśród znaczniejszych mieszkańców Obornik wymieniony został gen. Węgorzewski z Objezierza.

* Podczas pobytu w Poznaniu podróżni dowiedzieli się o przyjęciu Konstytucji 3 Maja: - Rano 8 maja (1791) nadeszła z Warszawy do Poznania wiadomość o reformie państwowej dokonanej 3 maja. Zrobiła bardzo żywe, a zarazem bardzo nierówne wrażenie. Niejednego wielce zaniepokoiła. Opowiadano mi, że wielu ze szlachty, którzy się właśnie w mieście znajdowali, dosiadło koni za nadejściem tej wiadomości, w którą początkowo wierzyć nie chciano, i wróciło czemprędzej do swych powiatów - zanotował Jan Eryk Biester.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto