Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamordowany za obronę interesów ludzi pracy [HISTORIA]

Jakub Przybysz
Archiwum
Walenty Krzyżaniak (1886-1939) bezkompromisowy obrońca praw robotników rolnych i leśnych z powiatów obornickiego, czarnkowskiego oraz szamotulskiego, zgładzony przez hitlerowców w dniu 9 listopada 1939 w Lasach Kobylnickich.

Ulica w Rogoźnie, przy której położony jest między innymi Komisariat Policji, nosi imię Walentego Krzyżaniaka. Dziś należy on niestety do mniej rozpoznawalnych patronów miejskich ulic, podczas gdy w okresie międzywojennym był jednym z najbardziej szanowanych mieszkańców naszego powiatu, a przede wszystkim bezkompromisowym obrońcą praw i interesów ludzi pracy, szczególnie środowisk robotników rolnych i leśnych.

Walenty urodził się 5 lutego 1886 w wiosce Orzechowo w powiecie wrzesińskim, w robotniczej rodzinie Wojciecha i Rozalii. Bardzo wcześnie stracił ojca i wychowywał się w niezwykle trudnych warunkach bytowych. Niemal zaraz po ukończeniu szkoły podstawowej skorzystał z zaproszenia jakie otrzymał od starszego brata i wyemigrował do Westfalii. Zamieszkał w Westerholt (dziś część miasta Herten) i znalazł zatrudnienie jako górnik przy wydobyciu węgla kamiennego. Poświęcił się też działalności społecznej wśród miejscowych Polaków. Był członkiem Towarzystwa Gimnastycznego “Sokół” oraz polskiego chóru i amatorskiego zespołu teatralnego. Został nawet radnym rady miejskiej Westerholt, w której reprezentował polskie środowisko robotnicze. W 1910 zawarł związek małżeński z pochodzącą z Osieka pod Rawiczem Jadwigą Matysiak (owocem małżeństwa była czwórka dzieci - Józef, Joanna i Zofia, którzy już nie żyją oraz mieszkająca w Rogoźnie 87-letnia Sabina, po mężu Surdyk). Nie został zwerbowany do niemieckiej armii w okresie I wojny światowej z uwagi na bardzo skomplikowane złamanie nogi, którego doznał podczas pracy w kopalni.

W 1919, korzystając z możliwości radnego miejskiego, załatwiał polskiej młodzieży wyjazdy do kraju, czym bardzo naraził się lokalnym władzom niemieckim. W l. 1919-20 zrealizował w Recklinghausen kurs pedagogiczny, który dał mu kompetencje do nauczania polskiej młodzieży. Jednak już w tym samym 1920, na skutek przymusowego wysiedlenia z Niemiec, wyjechał do Polski. Za swoją pracę wśród Polaków w Westfalii odznaczony został pośmiertnie Medalem Rodła.

Po przybyciu do kraju najpierw zamieszkał w Osieku i podjął pracę w urzędzie celnym w Rawiczu. Ale już w 1921 skierowany został przez Związek Zawodowy Pracowników Rolnych i Leśnych do Rogoźna, celem organizacji sekretariatu tej organizacji na teren powiatów obornickiego, szamotulskiego i czarnkowskiego. Przeprowadził się do Rogoźna z rodziną i z miastem tym związał całe swoje późniejsze życie. Funkcję związkowego sekretarza wypełniał z największym zaangażowaniem, broniąc praw oraz reprezentując interesy robotników rolnych i leśnych wobec ich pracodawców, sądów, urzędów i instytucji. Formalnie związany był z Narodową Partią Robotniczą, a od 1937 ze Stronnictwem Pracy. Jednak faktycznie występował w obronie wszystkich pracujących, niezależnie od ich ewentualnej przynależności partyjnej. Był przy tym znany ze swego radykalizmu społecznego, przez co władze państwowe i pracodawcy nazywali go “trybunem ludu”. Korzystając ze związkowych uprawnień bronił przedstawicieli środowisk robotniczych w sądach trzech powiatów. - Głęboko bezinteresowny, broni często przed sądami i urzędami ludzi ubogich, nawet gdy nie są oni członkami związków zawodowych - napisał o Krzyżaniaku regionalista Marian Mianowski w opracowaniu, które przechowywane jest w Muzeum Regionalnym w Rogoźnie.

Walenty Krzyżaniak przez szereg lat reprezentował też interesy ludzi pracy jako członek Sejmiku Wojewódzkiego w Poznaniu, Wydziału Powiatowego w Obornikach oraz Rady Miejskiej w Rogoźnie. Był także aktywnym członkiem Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej.

Według wspomnień córki Zofii, jej ojciec, jako reprezentant ZZRRiL występował w sądach między innymi przeciwko niemieckim właścicielom majątków (na przykład Ulrichowi Uhle z Gorzewa) i niemieckim rolnikom trzech powiatów, którzy wyzyskiwali robotników oraz nie wypłacali im pensji według obowiązującej umowy zbiorowej. Pomimo, że należało to do jego obowiązków, po nastaniu hitlerowskiej okupacji, spotkała go za to najwyższa kara.

Po wybuchu wojny wysłał swoją rodzinę, w ramach wyprawy ewakuacyjnej, w okolice Gniezna. Sam pozostał jednak w mieście jako członek batalionu Obrony Narodowej i radny. Do bliskich dołączył dopiero, gdy większość ludności opuściła Rogoźno, a później wraz z nimi wrócił do miasta. Stało się to wbrew obawom żony, która przestrzegała Walentego przed hitlerowskimi represjami za jego zaangażowanie społeczne. - Jakim byłbym mężem i ojcem, gdybym was puścił w paszczę lwa, a sam się ukrywał. Nikomu niczego złego nie zrobiłem - miał odpowiedzieć na obawy małżonki Jadwigi.

Te jednak bardzo szybko się potwierdziły. Około 25 września Walenty aresztowany został przez Niemców, a mieszczące się w jego mieszkaniu biuro związkowe dokładnie przeszukano i opieczętowano. Osadzony został w rogozińskim areszcie (zatrudniano go przy zamiataniu rynku i zawieziono na przesłuchanie do komendy Gestapo w Poznaniu). Pod koniec października lub na początku listopada żonie zwrócono drobne rzeczy, które posiadał w więzieniu i poinformowano ją, że mąż przewieziony został do aresztu w Obornikach. Żadnych innych informacji rodzina już od Niemców nie usłyszała. Jednak udało się jej ustalić, że wraz z innymi więźniami został po pewnym czasie wywieziony z Obornik w kierunku Szamotuł. Według ustaleń Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich z lat 70-tych, zamordowany został 9 listopada 1939 na miejscu masowej zbrodni w Lasach Kobylnickich. Jednak na kolejne informacje trzeba było czekać jeszcze przez długie lata. - Dopiero w 2011, dzięki dokumentom z IPN, rodzina odszukała miejsce, w którym dziadek został zgładzony - mówi Alina Grochowalska, wnuczka Walentego Krzyżaniaka.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto