Niskie ceny skupu owoców dobijają naszych sadowników

Trwający rok jest wyjątkowo niepomyślny dla właścicieli upraw owocowych, również w powiecie obornickim. Tegoroczna susza, która wystąpiła w największej skali właśnie w naszym powiecie, spowodowała, że owoców jest zdecydowanie mniej, a część drzew i krzewów uschła. Jednak nie oznacza to, że owoce sprzedać można drożej, gdyż jest wręcz odwrotnie. Oferowane w skupach ceny kształtują się na poziomie nie przekraczającym 50 proc. tych z ubiegłego roku.

Przewodniczący rady powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Obornikach, Tadeusz Witek wskazuje, że przyczyną problemu jest brak racjonalnej gospodarki państwa i związany z tym zalew importowanych owoców, m.in. z Ukrainy i Hiszpanii. - Największy problem jest z owocami miękkimi, zwłaszcza z wiśniami, malinami i porzeczkami. Ceny jakie oferują skupy są niedopuszczalnie niskie, podczas gdy koszty uprawy i zbioru są wysokie. Z tej racji niektórzy sadownicy wcale nie przystąpią do zbioru - mówi Tadeusz Witek, wspominając, że u jednego z sadowników w Rożnowie susza zniszczyła 1/3 sadu.

Interwencję u premiera Mateusza Morawieckiego podjął obornicki poseł Krzysztof Paszyk. - Stawki oferowane przez zakłady przetwórcze nie zrekompensują producentom nawet kosztów produkcji. W ubiegłym roku średnia cena skupu wiśni do mrożenia wyniosła 5,10 zł za kg, a do tłoczenia 2,3 zł/kg. W tym roku, od początku skupu tych owoców, ceny spadają i obecnie skupy proponują już tylko około 1 zł za kg - napisał poseł , przytaczając, że identyczna sytuacja występuje również w przypadku agrestu, malin, czy porzeczek, a podobne problemy dotkną wkrótce także producentów jabłek.

W dalszej części interpelacji Krzysztof Paszyk wskazuje, że ratunkiem mogłoby być wprowadzenie obowiązkowych umów kontraktacyjnych, zawieranych odpowiednio wcześniej, jak to się dzieje chociażby w przypadku kontraktacji buraków cukrowych. Pyta też premiera dlaczego rząd nie podejmuje działań mających na celu wsparcie dotkniętych kryzysem producentów owoców.