Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anonimowy dawca uratuje życie Rafałka?

Daria Goszcz
Daria Goszcz
Znalazł się dawca szpiku kostnego dla dziesięcioletniego Rafałka z Maniewa

Rafałek Skibiński z Maniewa od roku walczy z białaczką. Jeszcze kilka miesięcy temu rodzina drżała o los chłopca, a sąsiedzi i znajomi zaangażowani byli w poszukiwanie dawcy szpiku kostnego. I udało się.

Po przeprowadzeniu wszystkich niezbędnych badań nie ma już żadnych wątpliwości, udało się znaleźć dawcę dla chorego dziesięciolatka.
- Podczas zorganizowanej w ubiegłym roku akcji chęć oddania Rafałkowi szpiku kostnego zadeklarowało blisko 450 osób. To liczba zarejestrowanych potencjalnych dawców. Wśród nich jest człowiek, który odda szpik kostny dla Rafałka. Nie wiemy kto to jest, nie wiemy jak się nazywa, wiemy jednak, że jest chętny pomóc naszemu synowi - opowiada Barbara Skibińska, mama chorującego na białaczkę chłopca.

Jednak data przeprowadzenia przeszczepu nie jest jeszcze znana.
- Rafałek codziennie bierze tabletki. Odpukać, na szczęście wszystkie wyniki badań są dobre. Co dwa miesiące jeździmy na kontrole lekarskie do poradni w Poznaniu. Jeszcze nie wiemy kiedy lekarze zdecydują się przeprowadzić przeszczep, cały czas czekamy - opowiada mama dziesięciolatka.
Rafałek jest pogodnym i grzecznym chłopcem. Uczynnym bratem dla swojego rodzeństwa i pomocnym kolegą dla kolegów ze szkolnej ławki. Dziesięciolatek jest uczniem trzeciej klasy szkoły podstawowej. Mama i tata są zadowoleni z jego wyników w nauce.

- Dla syna jest bardzo ważne to, że może chodzić do szkoły i spotykać się z kolegami. Jest bardzo rozsądny, wie, że musi uważać, że wiele rzeczy po prostu nie wolno mu robić - opowiada Barbara Skibińska.
Nad chłopcem czuwają również nauczyciele i koledzy ze szkoły. - Wychowawczyni bardzo troszczy się o Rafałka. Doskonale wie, że nasze dziecko nie może się przemęczać, także na zajęciach z wychowania fizycznego. Gdy tylko Rafałek gorzej się poczuje od razu jestem o tym informowana. Ostatnio bolał go brzuch, natychmiast dostałam telefon od nauczycielki - wyjaśnia mama chłopca.

Raka krwi u chłopca zdiagnozowano w czerwcu ubiegłego roku. Wszystko zaczęło się od niepozornego bólu w lewej nodze. Gdy objawy się utrzymywały rodzice pojechali z chłopcem do lekarza rodzinnego, później do szpitala.
- Lekarz dyżurny podał synowi zastrzyk i zalecił zrobienie wszystkich badań. Zastosowaliśmy się do jego słów i pojechaliśmy do laboratorium - wspomina mama Rafałka.

Po kilku godzinach w domu chłopca rozbrzmiał dźwięk telefonu, a głos w słuchawce niestety nie miał dobrych informacji. - Słowa wypowiedziane przez lekarza, że nasz syn ma białaczkę, były dla mnie wstrząsające - zdradza Barbara Skibińska.
Kolejne miesiące przepełnione były łzami i niepewnością. Rafałek w szpitalu dzielnie walczył z postępującą chorobą, a najbliższa rodzina została przebadana pod względem zgodności komórek macierzystych, niestety nikt nie mógł być dawcą. Dlatego rozpoczęto akcję poszukiwania szpiku wśród sąsiadów, znajomych, a także... nieznajomych.

Akcja zakończyła się sukcesem. A jak zakończy się walka z chorobą dziesięcioletniego Rafałka?

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto